czwartek, 1 listopada 2012

MAGICA - Center Of Great unknown (2012)

Rumunia to kraj dość egzotyczny jeśli chodzi o heavy metal i moja wiedza na temat tej sceny muzycznej jest nieco ograniczona, ale na pewno nie jeden słuchacz zgodzi się ze mną, że rumuński zespół MAGICA, który gdzieś można postawić między taki kapelami jak SISTER SIN, WITHIN TEMPTATION czy VISION OF ATLANTIS należy do grona tych najbardziej znanych. Na czym polega ich siła? Dlaczego stali się tacy popularni?


Siła rumuńskiego zespołu, który został założony w 2002 roku z inicjatywy gitarzysty Bogdan Costea tkwi bez wątpienia w kobiecym wokalu frontmenki, a mianowicie Anny Mladonovic, która wpisuje się w standardy tych symfonicznych kobiecych wokali typu Tarja czy Sharon Den Andal. Dysponuje podobnymi umiejętnościami, potrafi śpiewać zarówno klimatycznie, podniośle i na wysokim poziomie technicznym. Bardzo dobry wokal to jeden z tych aspektów, który sprawił że zespół gdzieś tam się wybił, ale na pewno nie jedyny. Równie ważną rolę w zespole odgrywa duet gitarowy Costea/Emy, który stawia w swojej grze na dynamikę, rytmiczność i melodyjność i to jest kolejny ważny czynnik, który gdzieś tam się przyczynił do tego, że zespół zyskał popularność za granicą. Choć zespół nawiązuje do WITHIN TEMPTATION czy VISION OF ATLANTIS to jednak nie trzyma się symfonicznego grania, właściwie stawia na bardziej klasyczne rozwiązania, a więc gitary, sekcja rytmiczna, a nie na symfoniczne rozwiązania. Od ponad 10 lat zespół stawia na prosty styl grania, który łączy w sobie elementy heavy,power metalu oraz symfonicznego czy gothic metalu. Po dwóch latach czekania zespół wydał w końcu swój 6 krążek, który został zatytułowany „Center Of The Great Unknown”, który stylistycznie nie odbiega od poprzednich wydawnictw i jeśli ktoś był zachwycony „Dark Diary”to również ucieszy go to co usłyszy na nowy albumie, bo jest dalej ten sam styl grania, w dalszym ciągu mamy proste, melodyjne granie, wtórne i przewidywalne, bez elementu zaskoczenia, bez kompozycji, które by wybiły się ponad przeciętność i dla mnie to niezbyt dobra nowina, bo poprzedni album był dla mnie na dłuższą metę nużący i obawiałem się powtórki z rozrywki. Niestety, choć znów album jest dobrze przygotowany pod względem wizualnym jak i technicznym, to jednak znów muzycy nie popisują się i znów kompozycje są średnie, momentami tylko dobre, a szkoda bo zespół ma gdzieś tam jakiś potencjał.

Dobrzy muzycy, soczyste, czyste brzmienie i ładna okładka to nie wszystko i to jeszcze nie jest gwarancja dobrego albumu, a przynajmniej nie w przypadku MAGICA. Po tym jak się odpala płytę nagle dostaje się olśnienie, że to kolejny oklepany album, który łatwo wpada w ucho i który niestety jakoś szybko wylatuje. Materiał właściwie jest zwarty, w miarę dynamiczny, melodyjny i na co warto tutaj zwrócić uwagę? Na pewno na rytmiczny, dynamiczny i przebojowy „Under the Auroras”, który nie jest jakiś tam robiony na siłę, czy przekombinowany, jest lekki, melodyjny i dynamiczny, a to sprawia, że nie sposób się przy tym kawałku nudzić. Chwytliwy refren, taki dość przebojowy można wyłapać w „One Angry Gaia” który pod względem warstwy instrumentalnej niczym specjalnym się nie wyróżnia, ot co oklepany power metal przypominający ostatnie dokonania choćby takiego HELLOWEEN, momentami NIGHTWISH czy VISION OF ATLANTIS. Dobry power metal słychać też w melodyjnym „The Earth Is Young”, chwytliwy „Open”, stonowany i przebojowy „King Of The World”. Nie wiele gorszy są jeszcze takie utwory jak „Masterspell” czy otwierający „Center Of great Unknown”, jednak trzeba pamiętać, że to tylko solidne kawałki, który nie zaskakują, które mają wtórny charakter i nie porywają pod względem gitarowym jak i konstrukcji, ot co kawałki o których szybko się zapomni.

MAGICA choć nie nagrywa świetnych albumów, choć cały czas dostarcza średnich, albo tylko solidnych albumów, dzięki swojej wtórnej formule, dzięki dobrze spisującej się wokalistce i dobrze przygotowanych albumach zdobył popularność i się wybił. Jednak fani ambitnego grania, fani mocnego, nieco świeższego grania czy atrakcyjnych melodii będą raczej nie zadowoleni z nowego albumu rumuńskiej kapeli. „Center Of The great Unknown” to krążek, który nie zostanie długo w mojej pamięci, ale nie ma co się dziwić, bo w tym roku nie brakuje bardzo dobrych płyt.

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz