czwartek, 22 listopada 2012

HARDWARE - Common Time Hereos (1984)

Jeden z najbardziej tajemniczych zespołów lat 80? Jeden z najbardziej tajemniczych zespołów niemieckich, który łączy w sobie cechy muzyki ACCEPT z lat 70, KROKUS, SCORPIONS czy innych kapel brytyjskich z lat 80 z kręgu NWOBHM? Jedna z tych kapel, który łączy w swojej muzyce patenty hard rocka, heavy, speed metalu czy też NWOBHM w niektórych momentach?

HARDWARE to właśnie jedna z takich kapel i z pewnością nie należy do grona tych zespołów na temat, których jest pełno informacji w internecie, oj nie i to jest poniekąd minusem, że nie można niczego się dowiedzieć o samym zespole. Wiadomo, że kapela powstała na początku lat 80 i w roku 1982 wydała swoje pierwsze demo, a rok później następne. W roku następnym tj. 1984 niemiecka formacja pod skrzydłem wytwórni płytowej STEAMHAMMER RECORDS wydała swój debiutancki album, który został zatytułowany „Common Time Hereos”. Patrząc na okładkę można dość do wniosku, że to musi być tandetne i tanie granie, który ma więcej wad, aniżeli plusów i nie będę okłamywał, że tak nie jest. Dużo jednak wad można usprawiedliwić tym, ze kapela nie była jakoś znana, nie miała większego rozgłosu ani środków na stworzenie czegoś ponadczasowego i godnego wzmianki w historii heavy metalu, jednak szczerość i klimat, prostota i rockowy feeling sprawiają, że tragedii nie ma, a muzyka w tym przypadku potrafi się bronić. Jednak trzeba zauważyć, że kompozycje nie powalają pod względem jakości, nie zaskakują pomysłowością, ani też melodyjnością, ot co mamy do czynienia z prostym i średniej klasy graniem, który jest przygodą na jeden raz, czy dwa i nie ma się jakoś większej ochoty aby wrócić do tego wydawnictwa. Przyczyny mogą być różne, a to niezbyt zapadająca w pamięci okładka, pozbawiony zadziorności, wyrazistości, mocy wokal Marca Stadtlera, który może jest bardziej rockowy, ale i tak znajdujący się poza moim gustem. Też nie ma większych emocji w przypadku pracy gitarowej Schripowskiego/ Franza który raczej też jest mało wyrazisty i co najwyżej dobry, solidny, jednak tutaj też brakuje ognia, jakiegoś zaangażowania, jakiś ciekawych motywów, pomysłów, wszystko jest takie bez wyrazu, a przecież Franz spisywał się całkiem dobrze w takim ATTACK, jednak tutaj wypadł blado. Niektórzy zapewne przyczynę dopatrzą się w niezbyt udanym brzmieniu.

Materiał nie jest najgorszy i mogło być w tej kwestii, ale też i znacznie lepiej, bo choć jest pomysł na ciekawe granie z wykorzystaniem elementów NWOBHM, hard rocka, heavy,speed metalu, z cechami ACCEPT czy KROKUS. Plusem, który pozwala przebrnąć przez ów materiał jest tutaj zwarty i melodyjny materiał, który trwa niecałe 35 minut. Płyta zaczyna się od rytmicznego i chwytliwego „Hot'n Ready” i jest to utwór nawet dobry jak na warunki i styl jaki panuje na płycie. Dobry motyw i zadziorność, a także dobrą zabawę można wychwycić w przebojowym „Bad Toy” i równie dobrze prezentuje się stonowany i nasuwający SCORPIONS „Sun City”, a także szybki speed metalowy z rock'n rollowym feelingiem „On The Run”, czy przesiąknięty AC/DC, czy też KROKUS „Easy To Say” i są to bez wątpienia najlepsze utwory na płycie. Myślę, że reszta nie jest jakaś strasznie zła, ale są to utwory o kilka klas niżej. Choć trzeba przyznać, że przyjemnie się słucha stonowany „In The Night” , natomiast taki rockowy „Lady Dynamite” jest taki nieco zbyt komercyjny.

„Common Time Hereoes” to jedyny krążek ten niemieckiej formacji, która nie zdobyła większej sławy i do dziś mało kto o tej formacji słyszał, a szukając jakiś źródeł na ich temat znajdziemy wielką pustkę i w sumie nie ma się co dziwić, że w roku 1985 wydając jeszcze mini album kapela się rozpadła. Za brakło pomysłu na ciekawe granie, zabrakło większego rozgłosu, ciekawych aranżacji, a także odpowiedniego wyszkolenia, żeby zabłysnąć przed szerszą publicznością i tak o to świat zapomniał o tej kapeli. Jest to album z serii przesłuchać raz czy dwa, posłuchać tych prostych rockowych motywów i odstawić na półkę. Sporo wad typu: kiepskie brzmienie, niezbyt dobrze wyszkoleni muzycy pod względem techniki, czy tez niezbyt udane pomysły sprawiają, że ten album nie należy do tych, które warto obowiązkowo znać.

Ocena: 4.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz