czwartek, 1 listopada 2012

REBELLION - Arminius: Fouror Teutonicius (2012)

Czy można nagrać dobry album bez lidera grupy? Czy można nawiązać do najlepszych albumów grupy bez 3 członków tworzących dotychczasowy skład? Czy można ciągnąć działalność, bo poważnej roszadzie?

Słuchając nowego wydawnictwa niemieckiej grupy heavy/power metalowej REBELLION o tytule „Arminius: Fouror Teutonicius” można dojść do wniosku, że niemiecka formacja, mimo zmienionego składu, mimo braku lidera grupy, którym był bez wątpienia Uwe Lulis można nagrać album, który nawiązuje do dotychczasowego stylu, a więc mocne, epickie granie, gdzie pojawiają się te toporne, kwadratowe riffy, melodie, jednak trzeba też zauważyć, że nowy krążek nie zbliża się poziomem do płyt poprzednich, zwłaszcza do trylogii o wikingach, która rozpoczęta została w 2007 roku i zakończona w 2009. Czego brakuje? Na pewno odejście w 2010 roku 3 znaczących muzyków, czyli gitarzysty Uwe Lulisa, perkusisty Gerda Lückinga i gitarzysty Simone Wenzel sprawiło, że muzyka REBELLION nie brzmi już tak fantastycznie, że brakuje tego lidera, tego całego mózgu zespołu. Uwe właściwie założył ten zespół w 2001 r wraz z basistą Tomi Gottlichem, po odejściu z GRAVE DIGGER i REBELLION miał być taką alternatywą. Zawsze gdzieś porównywano oba zespoły, jednak REBELLION był bardziej epicki, przesiąknięty ciekawą tematyką, pierwszy album nawiązywał do „Makbeta” Shakespeare'a, drugi album już bardziej przesiąknięty metalową tematyką, zaś następne bardziej epicki, nawiązujące do tematyki wikingów. Choć znów jest epicki charakter, to jednak album dla mnie jest dla mnie mało wyrazisty, brakuje jakiś mocnych kompozycji, które by zapadły w pamięci na dłużej. Jest to solidny album i właściwie nic ponadto. Mamy w dalszym ciągu mocny, zadziorny wokal Michela Seiferta,który wraz z pulsującym basem Gottlicha stanowią pewne powiązanie z poprzednimi albumami. A co można powiedzieć o nowych nabytkach? Duet gitarowy Karut/Gebig spisuje się całkiem dobrze aczkolwiek nie jest to taki sam energiczny, żywiołowy i technicznie wymiatający duet Lulis/Wenzel, jednak spisują się nawet dobrze, podobnie jak nowy perkusista Matthias Karle, który zapewnia płycie dobrą dynamikę. Jednak mimo tylu dobrych aspektów, wciąż przystaję przy tym, że jest to tylko dobry album, który przypomina poniekąd poprzednie wydawnictwa.

Przyczynę tego, że album jest tylko dobry upatruje w samych kompozycjach, które nie zapadają jakoś specjalnie w głowie, brakuje może im lekkości, swobody, brakuje może nieco przebojowości i ciekawszych melodii? Z pewnością, ale materiał jest w miarę równy i dynamiczny, co sprawia, że słucha się tego bez efektu znużenia. Do najlepszych kompozycji z tego wydawnictwa zaliczę energiczny, przebojowy „The Tribes United” który ma prosty i chwytliwy refren i ciekawe rozegraną solówkę, która swoją melodyjnością sprawia, że utwór jest dynamiczny i odzwierciedlający power metalową formułę. W tym gronie należy wymienić ostry, rozpędzony „Ala Germanica”, przebojowy „Prince of The Cheruscer” z ciekawym głównym motywem, który ma bardzo dobrą rytmikę, nieco przypominający JUDAS PRIEST „Varus” czy też energiczny „Ghost Of freedom”, który gdzieś mi przypomina dokonania METAL CHURCH. Znakomicie też prezentuje się mocny, żywiołowy i nawet melodyjny tytułowy „Furor Teutonicus”. Do ciekawych utworów można śmiało zaliczyć dwa nieco bardziej rozbudowane kawałki, gdzie jest nacisk na bardziej złożoną formę, w których jest pełno ciekawych motywów i pojawia się bogate instrumentarium i epicki charakter. W tej konwencji zarówno otwierający „Rest In Peace” jak i stonowany, true metalowy „The Seeress Tower” prezentują się bardzo dobrze i na pewno są kolejnym mocnym punktem albumu. Reszta albumu jak dla mnie nieco przeciętna, momentami taka mało wyrazista, ale nie oznacza to że reszta jest słaba i niesłuchalna, po prostu nieco mniej atrakcyjna niż te wyżej wymienione utwory.

Choć REBELLION mocno ucierpiał, jeśli chodzi o skład to jednak zdołał się szybko pozbierać i skompletować dobry zespół, który kontynuuje działalność i to w całkiem niezłym wydaniu. Słychać dalej podobny styl grania, jest mocny wokal, ostre partie gitarowe które wygrywają nieco kwadratowe, toporne riffy, ale słucha się tak nadzwyczaj dobrze. Może „Arminius: Fouror Teutonicius” nie jest najlepszym albumem grupy, ale jest to solidny album, który słucha się dobrze i to napawa optymizmem jeśli chodzi o przyszłość kapeli. Pewnie jak wiele fanów obawiałem się klęski, ale nie potrzebnie bo REBELLION w dalszym ciągu oferują dobrą, solidną muzykę z kręgu heavy/power metal.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz