Czy można nagrać dobry
album bez lidera grupy? Czy można nawiązać do najlepszych albumów
grupy bez 3 członków tworzących dotychczasowy skład? Czy
można ciągnąć działalność, bo poważnej roszadzie?
Słuchając nowego
wydawnictwa niemieckiej grupy heavy/power metalowej REBELLION o
tytule „Arminius: Fouror Teutonicius” można dojść do
wniosku, że niemiecka formacja, mimo zmienionego składu, mimo braku
lidera grupy, którym był bez wątpienia Uwe Lulis można
nagrać album, który nawiązuje do dotychczasowego stylu, a
więc mocne, epickie granie, gdzie pojawiają się te toporne,
kwadratowe riffy, melodie, jednak trzeba też zauważyć, że nowy
krążek nie zbliża się poziomem do płyt poprzednich, zwłaszcza
do trylogii o wikingach, która rozpoczęta została w 2007
roku i zakończona w 2009. Czego brakuje? Na pewno odejście w 2010
roku 3 znaczących muzyków, czyli gitarzysty Uwe Lulisa,
perkusisty Gerda Lückinga i gitarzysty Simone Wenzel sprawiło,
że muzyka REBELLION nie brzmi już tak fantastycznie, że brakuje
tego lidera, tego całego mózgu zespołu. Uwe właściwie
założył ten zespół w 2001 r wraz z basistą Tomi
Gottlichem, po odejściu z GRAVE DIGGER i REBELLION miał być taką
alternatywą. Zawsze gdzieś porównywano oba zespoły, jednak
REBELLION był bardziej epicki, przesiąknięty ciekawą tematyką,
pierwszy album nawiązywał do „Makbeta” Shakespeare'a, drugi
album już bardziej przesiąknięty metalową tematyką, zaś
następne bardziej epicki, nawiązujące do tematyki wikingów.
Choć znów jest epicki charakter, to jednak album dla mnie
jest dla mnie mało wyrazisty, brakuje jakiś mocnych kompozycji,
które by zapadły w pamięci na dłużej. Jest to solidny
album i właściwie nic ponadto. Mamy w dalszym ciągu mocny,
zadziorny wokal Michela Seiferta,który wraz z pulsującym
basem Gottlicha stanowią pewne powiązanie z poprzednimi albumami. A
co można powiedzieć o nowych nabytkach? Duet gitarowy Karut/Gebig
spisuje się całkiem dobrze aczkolwiek nie jest to taki sam
energiczny, żywiołowy i technicznie wymiatający duet Lulis/Wenzel,
jednak spisują się nawet dobrze, podobnie jak nowy perkusista
Matthias Karle, który zapewnia płycie dobrą dynamikę.
Jednak mimo tylu dobrych aspektów, wciąż przystaję przy
tym, że jest to tylko dobry album, który przypomina poniekąd
poprzednie wydawnictwa.
Przyczynę tego, że
album jest tylko dobry upatruje w samych kompozycjach, które
nie zapadają jakoś specjalnie w głowie, brakuje może im lekkości,
swobody, brakuje może nieco przebojowości i ciekawszych melodii? Z
pewnością, ale materiał jest w miarę równy i dynamiczny,
co sprawia, że słucha się tego bez efektu znużenia. Do
najlepszych kompozycji z tego wydawnictwa zaliczę energiczny,
przebojowy „The Tribes United” który ma prosty i
chwytliwy refren i ciekawe rozegraną solówkę, która
swoją melodyjnością sprawia, że utwór jest dynamiczny i
odzwierciedlający power metalową formułę. W tym gronie należy
wymienić ostry, rozpędzony „Ala Germanica”, przebojowy
„Prince of The Cheruscer” z ciekawym głównym
motywem, który ma bardzo dobrą rytmikę, nieco przypominający
JUDAS PRIEST „Varus” czy też energiczny „Ghost Of
freedom”, który gdzieś mi przypomina dokonania METAL
CHURCH. Znakomicie też prezentuje się mocny, żywiołowy i nawet
melodyjny tytułowy „Furor Teutonicus”. Do ciekawych
utworów można śmiało zaliczyć dwa nieco bardziej
rozbudowane kawałki, gdzie jest nacisk na bardziej złożoną formę,
w których jest pełno ciekawych motywów i pojawia się
bogate instrumentarium i epicki charakter. W tej konwencji zarówno
otwierający „Rest In Peace” jak i stonowany, true
metalowy „The Seeress Tower” prezentują się bardzo
dobrze i na pewno są kolejnym mocnym punktem albumu. Reszta albumu
jak dla mnie nieco przeciętna, momentami taka mało wyrazista, ale
nie oznacza to że reszta jest słaba i niesłuchalna, po prostu
nieco mniej atrakcyjna niż te wyżej wymienione utwory.
Choć REBELLION mocno
ucierpiał, jeśli chodzi o skład to jednak zdołał się szybko
pozbierać i skompletować dobry zespół, który
kontynuuje działalność i to w całkiem niezłym wydaniu. Słychać
dalej podobny styl grania, jest mocny wokal, ostre partie gitarowe
które wygrywają nieco kwadratowe, toporne riffy, ale słucha
się tak nadzwyczaj dobrze. Może „Arminius: Fouror Teutonicius”
nie jest najlepszym albumem grupy, ale jest to solidny album, który
słucha się dobrze i to napawa optymizmem jeśli chodzi o przyszłość
kapeli. Pewnie jak wiele fanów obawiałem się klęski, ale
nie potrzebnie bo REBELLION w dalszym ciągu oferują dobrą, solidną
muzykę z kręgu heavy/power metal.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz