niedziela, 19 stycznia 2014

BLOWIN FREE - The Knife And Flosie (1986)

Gdy wszelkie nowości nie spełniają wymagań, bądź nie zadowalają w pełni swoją konwencją czy poziomem, to jedyną ucieczką od tego problemu jest zapuszczenie jakiegoś starego i zapomnianego zespołu. To właśnie w latach 80 kapele grały prosto z serca, z miłości do muzyki metalowej, nie patrząc na to co jest modne i co pozwoli zarobić jak najwięcej. Tamten okres nie został odkryty przeze mnie w pełni, ale wciąż odkrywa co raz to mniej mi znane zespoły i wiecie co? Wciąż nie mogę się na dziwić ile to jeszcze znakomitych zespołów jest tam gdzieś pogrzebanych w niepamięci i gąszczu bardziej komercyjnych kapel. Ile to świetnych kapel i płyt nie została odkryta i nie poznana przez słuchaczy. Jednym z takich zespołów, który zasługuje na szczególną uwagę to Blowin Free, który zrodził się 1981 w Austrii. Dwa albumy na swoim koncie, a ja chciałbym wam przedstawić „The Knife And The Floosie”, który się ukazał w 1986 roku. Ostatni album tej formacji, który znakomicie podsumowuje twórczość kapeli.

Nie ukrywam, że jestem fanem szybkiego grania, a także melodii, które zostają w pamięci na dłużej niż tylko przelotną chwilę. Cenię sobie też zagrywki gitarowe, które urzekają swoją pomysłowością, techniką, rytmiką, a także agresją. Oczywiście też muszą zaskakiwać i być utrzymane w szybkim tempie. Wokalista powinien śpiewać emocjonalnie, pewnie, nie bać swojej maniery wokalnej i nadawać kompozycjom tajemniczości i przebojowości. Sekcja rytmiczna powinna nadawać mocy całemu albumowi i także nie popadać w monotonię. Nie mam nic przeciwko też przybrudzonemu i bardziej thrash metalowemu brzmieniu. Ciężko znaleźć płytę, która potrafi oddać te wszystkie cechy, ale czasami można znaleźć prawdziwą perełką. Taką właśnie jest Blowin Free. Słyszałem sporo z tamtego okresu, ale Blowin Free zaliczam do tych najlepszych zespołów. Chłopcy nie bali się szybkiego grania ani też bawienie się konwencją i choć słychać speed/thrash metal to nie było to żadną przeszkodą żeby zawrzeć w muzyce trochę patentów z kręgu heavy/power metal. Mieszanka wybuchowa,ale Blowin Free wyszedł z tego obronną ręką. Gary Wheeler to urodzony wokalista heavy metal i słuchając „Heroes Die Lonely” można się o tym przekonać. Śpiewa w wysokich rejestrach, co się zawsze chwali. Jednak to jeszcze nic w porównaniu z tym co wyprawia duet gitarzystów. Gerard i Kurt grają energicznie, z polotem, dbając o finezyjny wydźwięk, jednocześnie zachowując agresję i melodyjność. Wątpliwości? To posłuchajcie „When You Do It” czy „Hell Is Danger”. Nawet taki krótki „The Knife and Flosie” potrafi zauroczyć motoryką przypominającą nieco Motorhead. Wolniejsze motywy w których słychać Accept, Warlock też zespołowi znakomicie wychodzą i dobrym tego przykładem jest „Bad Habit”. Mocnym atutem tej płyty jest przebojowość i właściwie hit goni hit. W tej kategorii wyróżnia się taki „Too Late” czy szybki „Find Out Who You Are”. Zespół zachwyca pomysłowymi motywami, które nie są tandetną kopią, co przedkłada się na jakość kompozycji. „Midnight In July” może i ma coś z Iron Maiden, ale zespół czyni z tego własny kawałek, nie bawiąc się w kopiowanie stylu żelaznej dziewicy. Całość zamyka 11 minutowy „Mother” i tutaj już w ogóle zespół daje upust swojemu geniuszowi. Znakomity kolos, który zawiera wszystko to co składa się na styl Blowin Free.

To wszystko można skwitować jednym słowem, a mianowicie arcydzieło. Płyta jak dla mnie perfekcyjna i nie mam się do czego przyczepić. Brzmienie takie jakie być powinno przy takim graniu, zaś same kompozycje to uczta dla fanów muzyki z pogranicza heavy metalu, speed metalu, thrash metalu i power metalu. Szkoda, że zespół po tym krążku się rozpadł, bo czekała ich świetlana przyszłość. No cóż pozostaje tylko rozgłaszać, że był kiedyś taki zespół i nagrał znakomity album o którym powinno się pamiętać. Od wydania „The Knife And Flosie” minęło 27 lat, a płyta brzmi wciąż świeżo i wciąż zachwyca swoim charakterem i pozytywną energią. Ciężko dzisiaj o takie płyty. Perełka lat 80. Gorąco polecam


Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz