To
już 13 lat z nami jest grecki Suicidal Angels, który właśnie
promuje swój piąty album zatytułowany „Divide And
Conquer”. I choć czas płynie do przodu to ta kapela nie wiele
się zmieniła. Można odnieść nawet wrażenie, że styl opracowany
na debiutanckim „Eternal Domination” był tylko umacniany i
dopieszczany. Kto by w roku 2001 pomyślał że rodzi się jedna z
tych młodych kapel, która urośnie do rangi takiego wielkiego
zespołu. Thrash metal ma swoją nową gwiazdę.
Tutaj
nie chodzi o bycie oryginalnym, nie ma też znaczenia, że kapela
czerpie garściami z thrash metalu niemieckiego pokroju Kreator czy
Sodom, czy też amerykańskiego Slayer. Liczy się to, że Suicidal
Angels wie jak nagrać prawdziwe thrash metalowy album. Czyli taki w
którym nie ma upchanej komercji, słodkich melodii czy też
ugrzecznionych riffów. Taki Suicidal Angels za każdym razem
kiedy wydaje album przywraca wiarę w thrash metal i pokazuje całemu
światu jak powinno się grać thrash metal. To jest właśnie to co
czyni ten zespół tak wysokiej klasy. Mało kto może się
pochwalić tym, że wydaje piąty z rządu bardzo dobry album, który
właściwie niczym nowym nas nie zaskakuje. Nie tak łatwo nagrać
nie wiele różniący się krążek od poprzednich, który
utrzymany jest w takiej samej stylistyce, które jednocześnie
wciąż będzie zachwycał jak te wcześniej wydane. „Divide And
Conquer” podobnie jak poprzednie albumy jest krótki i
zwarty, choć nie brakuje tutaj utworów bardziej
rozbudowanych. Bardziej stonowany „Seeds Of Evil”
brzmi jak mieszanka Metaliki i Anthrax. Ale ma to swój urok,
podobnie zresztą jak rozbudowana forma. Też sporo dzieje się w
bardziej klimatycznym „Control The Twisted Mind”.
Jest jeszcze nieco bardziej heavy metalowy „White Wizzard”,
który trwa prawie 9 minut. Ten grecki zespół od
początku swojej kariery dał się poznać jako formacja, która
wie jak grać szybko i agresywnie. Właśnie kawałki utrzymane w
takiej konwencji najlepiej się sprzedają, Już otwierający
„Marching Over Blood” eksponuje zalety tej
formacji. Czyli rozpędzoną sekcję rytmiczną, złowieszczy wokal
Nicka, która idealnie wpasowuje się w tło gitarowe tworzone
przez niego i Chrisa. Może nie ma w tym oryginalności, ani też
niczego nadzwyczajnego, ale brzmi to tak jak powinno. Jest agresja,
jest szybkość, jest nieco przybrudzone brzmienie i o to chodzi.
Jednym z najlepszych kawałków na płycie jest szybki „Divide
And Conquer”. Jeszcze bliżej niemieckiego thrash metalu i
Kreator zespół jest w „Terror Is My Name”,
a kolejne utwory nie odbiegają od tej konwencji. W takim „Kneel
To The Gun” można chwycić nieco progresywny charakter
thrash metalu, a „Lost Dignity” to jazda bez
trzymanki.
Ktoś
powie co w tym graniu niby ciekawego? Nic oryginalnego, nic
ponadczasowego, ani też pomysłowego. Tylko wymieszane patenty
Slayer, Metaliki, czy Anthrax. O sukcesie Suicidal Angels i ich
muzyki nie przesądza tyle ich styl, co jakość, aranżacje i to w
jaki sposób grają thrash metal. Co więcej 5 z rzędu album
jest zagrany na wysokim poziomie. Czy można zlekceważyć ten
argument? Dla fanów thrash metalu pozycja obowiązkowa.
Ocena:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz