Czasami
nie trzeba całego zespołu by zaistnieć w metalowym światku.
Wystarczy własny pomysł na muzykę, umiejętność grania,
komponowania i można już stworzyć coś własnego. Mosphere
Abducter to człowiek, który stworzył w 2014 r projekt
muzyczny Majestic XII. Jest to ciekawa mieszanka mrocznych gatunków,
które mają nas przenieść do innej czasoprzestrzeni.
Rzeczywiście tak można się poczuć słuchając „Endogonous
Xenophobic Omen”. Kolumbijski muzyk postanowił stworzyć coś
intrygującego mocno osadzonego w symfonicznym black metalu, w którym
jest pełno elementów progresywnego metalu. Mosphere stawia na
klimat, na futurystyczny charakter i moc, agresja są dopiero na
dalszym planie. Dobrze to odzwierciedla nieco przekombinowany „The
Lodge”.
Jeszcze bardziej jest piętnowany klimat w mrocznym „Supreme
Throne”.
Można poczuć nutkę grozy i nie pewności. Klimat na całej płycie
naprawdę imponuje i jest mocnym atutem. Tytułowy utwór
pokazuje, że muzyk potrafi bawić się różnymi gatunkami i
nie szczędzi elektroniki. Wychodzi z tego ciekawa mieszanka. Jak
ktoś lubi filmowe soundtracki ten z pewnością odnajdzie się w tym
kawałku oraz w świecie Majestic XII. „Eridanus”
brzmi jak zagubiony kawałek z ścieżki filmowej filmu „Tron”.
Ja kupuje to co słyszę i naprawdę jest to szczere. Nie jest to
typowy metalowy album, który można zaszufladkować w tych
kategoriach. „The Apocriphal gate”
melodyjnie przypomina mi utwory Enya, co mnie bardzo cieszy. Na
koniec pozwolę wspomnieć sobie o podniosłym „The
ascencion of Ra”,
który ma najwięcej z black metalu. Każdy utwór to
ciekawa przygoda i nowy rejon muzyczny. Płyta zabiera nas w nowe
rejony i pokazuje, że można wykroczyć poza ramy black metalu i
stworzyć bardziej filmowy krążek. Płyta, która znajdzie
swoje wąskie grono fanów i szerokie grono przeciwników.
Ja ostatecznie jestem zaskoczy efektem ostatecznym i jestem na tak.
Dobrze jest czasami odskoczyć od power metalowego świata czy heavy
metalowej łupaniny i odpłynąć w nieznane.
Ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz