Nie skreśliłem od razu band o nazwie Mentalist. Debiut był nudny i rozczarował mnie na całej linii, ale skład i osoby które tworzą ten zespół sprawiają, że nie szło ich od tak skreślić. W końcu jest tutaj Thomen Stauch na perkusji, gitarzysta Kai Stringer z Starchild, a także utalentowany wokalista Rob Lundgren. Po roku od wydania debiutu przyszedł czas na drugi krążek i " a journey into the unknown" to już o wiele ciekawszy album, który na pewno fanom heavy/power metalu powinien przypaść do gustu.
Wszystkiego jest więcej i zespół postawił teraz na jakość. To jeszcze nie granie perfekcyjne, bowiem zdarzają się nie trafione pomysły czy nieco nudne momenty, ale całościowo album sie broni. W końcu jest power metal w europejskim wydaniu, który sięga lat 90. Tak więc nie brakuje tutaj coś z starego Edguy, czy nawet wczesnego Helloween z ery Kiske. Melodie proste i chwytliwe, ale troszkę momentami jest to wszystko zbyt nudne i oklepane. Brakuje po prostu pazura i mocy, tak więc lekkie rozczarowanie towarzyszy podczas słuchania. Na plus oczywiście jak zawsze miks Jacoba Hansena, który potrafi stworzyć mocne brzmienie No i klimatyczna okładka Andreasa Marschella też zachęca by odpalić nowy album.
Intro "Horizon" troszkę nudzi i niczym mnie nie przekonało. Zaskoczenie mamy przy tytułowym "A journey into the unknown", bo to przemyślany i dojrzały power metal. Jest energia, lekkość i przebojowość. Sam riff i konstrukcja kawałka mocno kojarzy się ze wczesnym Helloween czy edguy. Mentalist wziął sobie do serca popełniane błędy na debiucie i teraz wie czego unikać. W takim "Modern Philosophy" gitarzyści Kai i Peter wygrywają oldschoolowe solówki i pokazują że odnajdują się w klasycznym europejskim power metalu. Czuć klimat lat 90. Pierwszy killer na płycie to energiczny "Evil Eye" i Thomen Stauch daje tutaj niezły popis swoich umiejętności. Na wyróżnienie zasługuje przebojowy "Dentalist", który jest encyklopedyczną definicją power metalu. Oj dużo tu starego edguy czy Helloween, a to spora zaleta. Mamy tutaj też rozbudowany "Soldier without war", który zachwyca solówkami, które są niezwykle ciekawie rozegrane. Zaskoczył mnie marszowy i bardziej epicki "torture King" i to kolejna perełka na tej płycie. Ciekawie wpleciono tutaj elementy Manowar. Band radzi sobie też w rozbudowanych kompozycjach i taki "Live forever" jest tego przykładem. Dużo się dzieje w tym kawałku i band nie nudzi. To już nie lada wyczyn, żeby grać atrakcyjnie przez 8 minut.
Debiut był bez polotu i jakiś taki nudny na dłuższą metę, a nowy album to zupełnie inne oblicze Mentalist, a przecież styl został bez zmian. Kto szuka tradycyjnego europejskiego power metal w klasycznym wydaniu, gdzie jest masa atrakcyjnych melodii ten powinien sięgnąć po "a journey into the unknown". Warto dać im szansę!
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz