piątek, 11 czerwca 2021
INNERSIEGE - Fury of Ages (2021)
No i mamy kolejny powrót po latach. Tym razem do światów żywych wraca amerykański InnerSiege, czyli band który dał się poznać na debiutanckim krążku jako band, który nie boi się mieszać heavy metalową stylizację z progresywnym metal czy power metalem. Kto lubi muzykę z pogranicza Queensryche, czy Hellstar. Na najnowszym krążku "Fury of Ages" mamy kontynuację "Kingdom of Shadows".
Gitarzyści Grose i Prater są mocnym filerem zespołu i to ich gra jest główną atrakcją nowej płyty. Znajdziemy tutaj bardziej złożone riffy i masę progresywnych melodii, a wszystko otoczone mrocznym klimatem i nowoczesnym brzmieniem. Brzmi to ciekawie i potrafi zaintrygować słuchacza. Jest jeszcze wokalista Jeremy Ray, który swoją manierą i techniką przypomina Geoffa Tate'a. Z zawartości mocno wyróżnia się agresywny i dynamiczny otwieracz "Calling for Violence". Dalej mamy przebojowy "Reborn", który ukazuje jaki drzemie potencjał w tej grupie. Wokal Jeremiego napędza klimatyczny "Firewind" i to kolejny killer na płycie. Uroku i urozmaicenia dodaje mroczny "World on fire" czy power metalowy "Power metal Glory". Słabszym momentem jest troszkę nijaki "Hero", ale i tak cała płyta sprawia dobre wrażenie i śmiało mówimy tutaj o płycie, która zasługuje na uwagę.
9 lat przerwy, ale nie wiele się zmieniło w obozie Inner Siege. Band dalej gra swoje czyli solidny progresywny heavy/power metal i robią to naprawdę dobrze. Wyrazisty wokal, shredowe popisy gitarowe są bardzo atrakcyjne i napędzają ten zespół. "Fury of Ages" to wartościowy album, który znajdzie swoich fanów to na pewno. Oby kolejny album ukazał się szybciej.
Ocena: 7.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne riffy zabite kompletnie asłuchalnym wokalem - tyle można powiedzieć o wykonaniu. Poza tym faktycznie ma to moc, jest mrocznie i fajnie stylistycznie. Ale ten wokal, uhhh...
OdpowiedzUsuń