sobota, 29 października 2022

STARCHILD - Battle of Eternity (2022)


 Czy faktycznie niemiecki band Starchild należy wrzucać do worka z innymi kapelami grającymi power metal? Słuchając najnowszego krążka zatytułowanego "Battle of Eternity" stwierdzam, że bliżej im do melodyjnego metalu. W dodatku w ich muzyce znajdzie się z progresywnego metalu, coś z hard rocka i czasami coś z power metalu. Czasami jak jest czegoś za dużo i wydobywa się brak spójności i zdecydowania to sprowadza to band do samo destrukcji, a płyta kończy się porażką. Niestety, ale "Battle of Eternity" jest nijaki i daleko mu do udanego debiutu.

Na płycie jest 11 utworów i niestety album szybko zaczyna nudzić swoją formą. Sporo tutaj wad. Broni się brzmienie, ciekawa okładka i wokal lidera Sandro Giampietro, który wciąż jest wizytówką tej kapeli. Jednak to tyle. Kompozycje niczym specjalnym nie wyróżniają się. Mało jakoś w tym metalu. Czy otwierający "Tame" może czymś porwać, zachwycić? Nudny i nijaki kawałek, który jest przekombinowany i obdarty z metalowego pazura. "Silver Rain" miał być progresywny i zachwycać złożonymi partiami gitarowymi. Nic z tego się nie dzieje. Z kolei taki "Error" ma ciekawą linią melodyjną i zagrywki gitarowe, ale to wszystko już słyszało się w lepszej formie. Znów zmarnowano ciekawy pomysł. Najlepiej wypada w sumie przebojowy i prosty w swoich aranżacjach "Times may change".

Power metalu praktycznie tutaj nie ma. Melodyjny metal i nutka hard rocka, czy nawet AOR jak najbardziej. Płyta bez wyrazu, bez ciekawych melodii, zagrana jakby na siłę i jest bardzo trudna w odbiorze. Jedna z najsłabszych płyt roku 2022 i z pewnością najsłabsza w dorobku Starchild. Może już warto dać sobie spokój, albo przynajmniej zmienić coś w swoim stylu i jakości grania? Zobaczymy czy w przyszłości wyciągną wnioski?

Ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz