piątek, 12 grudnia 2025

BLAZON STONE - Treasure Hunt EP (2025)


 Cederick i Blazon Stone intensywnie pracują nad następcą „Damnation”. Jak na razie wiadomo jedynie, że zespół zamierza odejść od typowo pirackiej tematyki, choć wciąż pragnie pozostać wierny stylistyce Running Wild. Aby jednak nagrodzić fanom ich cierpliwość i długi czas oczekiwania na nowy album, Blazon Stone postanowili wydać minialbum. Płyta zatytułowana „Treasure Hunt” ukazała się 10 grudnia. I tu nie ma niespodzianki — to dokładnie ten Blazon Stone, którego znamy i kochamy.

Na szczególne uznanie zasługuje kolejna znakomita okładka w dorobku zespołu. Mocne, zadziorne brzmienie świetnie współgra z całą oprawą. Wszystko jest spójne, podobnie jak na wcześniejszych wydawnictwach. Co prawda brak elementu zaskoczenia, ale Blazon Stone wciąż grają swoje i nadal przypominają najlepsze lata Running Wild. Cederick niezmiennie zachwyca grą na gitarze i pomysłowością — zarówno w kwestii melodii, jak i podniosłych, wpadających w ucho refrenów. Nie można również pominąć utalentowanego Matiasa Palma, który nadaje całości wyrazistości i drapieżnego charakteru. Cały skład jest doskonale zgrany, a efektem są naprawdę znakomite kompozycje.

Na minialbumie znajdziemy cztery utwory — jeden cover oraz trzy kawałki, które nie pasowały do nadchodzącej płyty. Album otwiera „Cutthroat Island”, utwór zaczynający się klimatycznie, by po chwili nabrać tempa. To rasowy, szybki i przebojowy numer w charakterystycznym stylu Blazon Stone. Jeszcze ciekawszy wydaje się skoczny i pozytywnie zakręcony „Treasure Hunt”, przywodzący na myśl pierwsze płyty formacji — świetna sprawa. Prosty, zadziorny „Ironhearts” to już nieco bardziej surowy heavy metal w duchu „Soulless” Running Wild. Całość zamyka „Song from the Boneyard”, cover punkowego zespołu Elvert Under Ground, założonego przez ojca Cedericka. Interpretacja Blazon Stone wypada naprawdę intrygująco.

Blazon Stone wciąż trzymają wysoką formę i pokazują, że także dziś można grać energiczny heavy/power metal utrzymany w duchu klasycznego Running Wild. Nie ma tu rewolucji ani nowych rozwiązań, ale muzyka nadal dostarcza mnóstwo frajdy. Pozostaje z niecierpliwością czekać na nowy album — w końcu każda premiera Blazon Stone to małe święto dla fanów Running Wild.

Ocena: 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz