sobota, 3 grudnia 2011

GRAVESTONE - Creating A Monster (1986)


Niemiecki GRAVESTONE w swoim złotym okresie czyli w latach 80 przyzwyczaił do kilku rzeczy. Przede wszystkim do sprawdzonego stylu który opiera się na heavy metalu zakorzenionego w kulturze niemieckiej,a także brytyjskiej i mam tu na myśli przede wszystkim NWOBHM. GRAVESTONE przyzwyczaił słuchaczy do zadziornego, rytmicznego, rasowego heavy metalu, który zbudowany jest od podstaw na bazie chwytliwych melodii i dynamicznych partiach gitarowych. Oprócz heavy metalu da się wyłapać w muzyce patenty hard rockowe, a także power metalowe. W kwestiach organizacyjnych zespół w latach 80 przyzwyczaił także do krótkiego czasu oczekiwania na nowy album i tak rok po „Back To Attack” ukazuje się w 1986 roku jego następca czyli „Creating A Monster”. Rozpatrując ten krążek w zestawieniu z poprzednimi można dostrzec jeden jakże istotny element, a mianowicie brzmienie i sama forma muzyków. Na tym ostatnim albumie GRAVESTONE już to bardzo wyraźnie słychać, ale nie ma się czemu dziwić skoro to już połowa lat 80, a i zespół był w pewnym kręgu słuchaczy znany. Oprócz wyselekcjonowanego brzmienia, można też usłyszeć lepszą formę poszczególnych muzyków, a zwłaszcza wokalistę Bartiego Majdana, który zalicza życiowy występ, pokazując się jako rasowy wokalista heavy metalowy z górnej półki. Również pochlebnie trzeba napisać o współpracy dwóch gitarzystów, którzy tworzą zgrany duet, który się rozumie dając dużą porcję zadziornych i energicznych solówek, czy też rasowych riffów. Warto wspomnieć, że w roli drugiego gitarzysty zaprezentował się na tym albumie Jurgen Metko, który zastąpił Mathiasa Dietha, który został zwerbowany w owym czasie do kapeli wprowadzonej przez wokalistę ACCEPT, czyli do UDO. Zmiana jest słyszalna, ale nie miała większego wpływu na poziom, bo w tej kwestii „Creating Monster” dorównuje poprzednim 2 albumom. Poza zmianą gitarzysty, zmiany producenta, mamy kilka kosmetycznych zmian, jak choćby porzucenie tajemniczego klimatu z „Back To Attack”, a także wprowadzenie kilku patentów power metalowych. Oczywiście w dalszym ciągu pozostaje zróżnicowany materiał, który wypełnia spora liczba przebojów i mam tu na myśli zarówno otwierającego „Masters of Earth”, czy też stonowany „Right To Rock” które w swej stylistyce przypominają utwory ACCEPT. Oprócz dynamicznych kompozycji mamy też bardziej stonowane kompozycje, bardziej zadziorne i w tej roli sprawdza się hymnowy „Dirt City”, czy też urozmaicony „Creating A Monster”. Z koeli najbardziej komercyjnym utworem na płycie jest „The End of Our Love” jednak mimo łagodniejszego wydźwięku, nie brak tutaj ognia i klimatu NWOBHM . Muszę przyznać, kolejny zapadający refren, który czyni ten utwór jednym z największych przebojów GRAVESTONE. Jeśli miałbym wskazać na najlepszy utwór na płycie to bez wątpienia wytypowałbym dynamiczny, wręcz power metalowy „Danger”, który cechuje się agresją, zadziornym refrenem i prostym motywem. Również tutaj zostały rozegrane najciekawsze solówki gitarowe. Szkoda, że GRAVESTONE nie nagrał całej takiej płyty, może wtedy byliby bardziej zauważeni? Cóż „Creating A Monster” to kolejny bardzo dobry album bez większych wpadek, no chyba że komuś się już przejadło co gra ten zespół po wcześniejszych płytach to wtedy można mu wybaczyć. Wtórność którą można wytknąć zespołowi, poniekąd stała się ich gwoździem do trumny, bo konkurencja w owym okresie była ogromna, a zespół choć miał swoje grono fanów nie potrafił się przebić do czołówki. „Creating A Monster” to ostatni bardzo dobry album tej kapeli ostatni sygnowany pod szyldem GRAVESTONE. W roku 1990 kapela zmienia nazwę na 48 CRASH by pod tym szyldem wydać jeszcze jeden album Some Like It Hot i potem zespół nie wydał już nic i został rozwiązany stając się kolejnym zapomnianym zespołem. Nie słusznie, bo pozostawili po sobie trzy bardzo dobre wydawnictwa które znakomicie oddają styl, klimat lat 80, a także muzyki heavy metalowej, nie tylko tej na terenie Niemiec. Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz