poniedziałek, 12 grudnia 2011

FROM THE DEPTH - Back To Life (2011)


Często spotykam opinie że power metal to taki słodzik i pedalstwo, a wszystko za sprawą takich bardziej dyskotekowych zespołów jak FREEDOM CALL, który otworzył furtkę podobnie grającym zespołom. Jasne radość w power metalu niesie pozytywną energię i świetnie to słychać choćby w DREAMTALE, ale czasami zbyt duża ilość cukru szkodzi zdrowiu. Do ligi słodziutkiego power metalu dołączył ostatnio powstały w 2008 roku włoski FROM THE DEPTH. Szczerze mówiąc jest to album, który zadowoli fanów takich kapel jak właśnie wspomniane wcześniej DREAMTALE, FREEDOM CALL, a także HELOWEEN, STRATOVARIUS, czy też SONATA ARCTICA. Można tą wtórność potraktować jako plus, ale też jako minus. Cóż dla mnie w przypadku tego zespołu i ich debiutanckiego albumu „Back To Life” to spora wada. Oklepane motywy, wyjęte prosto z działalności wcześniej wspomnianych kapel i to silenie się muzyków do bycia kopii swoich idoli. Melodie i poszczególne partie gitarowe są wyszukane, tylko po to żeby było w klimacie kapel na których się wzorowali. Nie pomaga w akceptacji tego dzieła ani przebojowość, radosny wydźwięk, czy dopieszczona produkcja albumu. Materiał sam w sobie nie jest tragiczny, bo mamy sporo nawet przyjaznych kompozycji. Jest przecież dynamiczny „Live for Today”, który jest wypadkową wcześniej wspomnianych kapel, jest melodyjny „Our Music our Souls” , jest też rozpędzony „Don't Forget Who You Are”, który już jest identyczne co wcześniej przedstawione utwory. Co ciekawe jest na tym albumie, to że próby oderwania się od wtórnego power metalu kończą się nie powodzeniem. Zarówno kiedy zespół chce zaskoczyć instrumentalnym kawałkiem w postaci „Lack of Emotion”, to nie oczekiwanie zaskakuje brakiem pomysłu i popisu jakiś nadzwyczajnych umiejętności. Kiedy chcą z koeli wzbudzić emocje w słuchaczu i zmusić go do płaczu tak jak ma to miejsce w „The Cruel Kindness” czy „Nenia” to nie oczekiwanie słuchaczowi się robi nudno i monotonnie, a utwory się ciągną w nieskończoność, choć trwają zaledwie 4 minuty. Czyli styl zespołu jak dla mnie jest bardzo ograniczony i najlepiej się sprawdzają ich „pomysłu” w przypadku tych szybkich kompozycji. Fani tych wszystkich firm które tu wspomniałem pewnie obczają co prezentuje ten album. Poszukają, posłuchają i zapomną, bo inaczej być nie może w przypadku tego wtórnego, przewidywalnego materiału. Dziwi mnie jedna rzecz, że w dalszym ciągu jest popyt na takie nic nie wnoszące do gatunku zespoły, które jadą praktycznie na sławie i działalności innych. Album tylko dla zapalonych fanów power metalu. Ocena: 4.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz