piątek, 30 grudnia 2011

DEATHROW - Raging Steel (1987)


No kto może może nagrać album thrash metalowy w stylu niemieckiego KREATOR jeśli nie inna niemiecka kapela grająca thrash metal o zabarwieniu speed metalowym? DEATHROW, który został założony w 1984r nie tylko nawiązał do stylu KREATOR, nie tylko osiągnął taki sam wysoki poziom, ale też stworzył też własny styl. Owy styl charakteryzował się taki typowym niemieckim wokalem Milo, gdzie można było wyczuć ten niemiecki akcent. Specjalnością Milo było śpiewanie w niskich rejestrach, stawiając przede wszystkim na mrok . Na styl DEATHROW składała się niezwykła chwytliwość i melodyjność, która przejawiała się w prostocie i prostolinijności w porównaniu do późniejszych wydawnictw DEATHROW. Również charakterystycznym elementem jest dynamika i agresja godna SODOM, KREATOR, czy IRON ANGEL. To wszystko można było usłyszeć na dwóch pierwszych albumach zwłaszcza na „Raging Steel” z 1986. Milo to właściwie pionek, bo wg mnie najważniejszą rolę w tej rozgrywce odgrywa piekielnie dynamiczna sekcja rytmiczna oraz duet gitarzystów Priebe/Flugge, którzy stanowią zgrany team. Dostarczają masę intrygujących solówek, sporą liczbę ostrych, agresywnych riffów i wszystko jest przepełnione dynamiką i co ciekawe melodyjnością. Świetnie to słychać choćby w agresywnym "Mortal Dread", który momentami wkracza w klimat wręcz doom metalowy. Takich petard na albumie jest znacznie więcej. Rozpędzony, wręcz szalony "Raging Steel", melodyjny "Scattered by the Wind" z urozmaiconą linią melodyjną, czy też demoniczny „Pledge To die” w którym to szybkość wykracza poza wszelkie granice. To nie chaos, to nowy porządek. Choć DEATHROW gra w określonych granicami stylu, to jednak zdarzają się na albumie pewne odstępstwa. Można znaleźć bardziej stonowany „Dragon's Blood” który ma sporo patentów heavy metalowych. Inny wydźwięk ma „The Thing Within” gdzie pojawia się element epickości, gdzie w rozbudowanej formie przewija się wiele urozmaiconych melodii czy motywów i to jest przykład, że zespół również radzi sobie z dłuższymi kompozycjami. Również w podobnej formie jest podany zamykający „Beyond The Light” z ciekawie rozplanowaną aranżacją w środkowej fazie utworu. To, że muzycy obdarzeni są niezwykłymi umiejętności nie trzeba zbytnio przekonywać, ale dla tych którzy jeszcze mają wątpliwości, to odsyłam do instrumentalnego „The Under cry”, który jest majstersztykiem pod względem wykonania i pomysłowości. Niemiecka solidność i perfekcja przejawia się nie tylko w przemyślanym materiale, ale też w takim surowym, agresywnym niemieckim brzmieniu, które było nieodzownym elementem płyt KREATOR. Również patrząc na okładkę autorstwa Phila Lawvere to na myśl przychodzą covery tegoż zespołu. „Raging Steel” to kawał rasowego, agresywnego thrash metalu na pograniczu speed metalu. To ostatni album z Thomasem Priebem w roli gitarzysty, to ostatni album w takim stylu, bo na następnych płytach zespół poszedł w kierunku bardziej skomplikowanego, technicznego thrash metalu, który o dziwo przyniósł zespołowi największy rozgłos i największą sławę. Dziwne, bo jak dla mnie to właśnie dzięki temu albumowi mieli cały świat u stóp. Thrash metal taki jaki kocham, choć nigdy nie byłem zagorzałym fanem gatunku. Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz