sobota, 16 lutego 2013

CRYONIC TEMPLE - Chapter One (2002)


Heavy/power metal to gatunek dość szeroki i zespołów świetnie grających nie jest tak łatwo policzyć i ten kto lubi VHALDEMAR, STORMWARRIOR, ten kto lubi HELLOWEEN czy GAMMA RAY w rycerskiej oprawie ala MANOWAR, z domieszką JUDAS PRIEST czy IRON MAIDEN ten z pewnością powinien zapoznać się z szwedzką formacją CRYONIC TEMPLE. Choć zespół potrafi przyprawić o uśmiech za sprawą śmiesznych ksywek jak Glen Metal, czy też nieco kiczowatą szatą graficzną, to jednak są to specjaliści od grania heavy/power metalu. Kapela powstała w 1996 roku i od tamtego czasu wydała 4 albumy, z czego „Chapter One” ukazał się w 2002 r. Niby debiutancki album, to jednak ma cechy albumu doświadczonej formacji, który wie jak zadowolić fana takiego grania, która nie ma problemu stworzyć album na wysokim poziomie, nie tworząc niczego nowego.

„Chapter One” to dobry przykład tego, że można grać wtórnie, że styl prezentowany przez ów zespół może być przesiąknięty oklepanymi patentami znanymi z płyt HAMMERFALL, VHALDEMAR, MANOWAR, IRON MAIDEN czy GAMMA RAY, że można grać jak wiele innych kapel, ale równie ciekawie, atrakcyjne, z zaangażowaniem i pomysłowością. Power metal jest w dużej mierze kojarzony z słodkością, jednak ta tutaj jest ograniczona, wręcz wyeliminowana, a wszystko za sprawą mocnego, heavy metalowego brzmienia i ostrych gitar, które brzmią tak jak powinny, a więc zadziornie, drapieżnie, z wyczuciem rytmu, melodyjności i przebojowości. Pod tym względem duet Collin/Ahonen spisał się znakomicie czyniąc debiutancki album bardzo melodyjny, energiczny, przebojowy i żywiołowy, a więc taki jaki być powinien album power metalowy. Większość słuchaczy nie cierpi power metalowych wokalistów, bo piszczą i nad używają śpiewania w górnych rejestrach. W CRYONIC TEMPLE nie ma tego problemu bo wokalista Johan Johannsson ( Glen Metal) ma naturę wokalisty heavy metalowego, co sprawia że całość brzmi o wiele drapieżniej. Dlaczego ten zespół zalicza się do tych najlepszych w tym gatunku? Receptą tej szwedzkiej formacji jest granie dynamicznego heavy/power metalu, z prostymi melodyjnymi motywami, solówkami i zapadającymi w pamięci refrenami, które przesądzają o tym, że to co gra CRYONIC TEMPLE jest atrakcyjne dla potencjalnego słuchaczy. Debiutancki album tego zespołu ukazało to, że proste granie nie oznacza faktu, że musi być nudne i męczące, że mało oryginalny styl nie oznacza, że zespół nie ma pomysłu na melodie, kompozycje, przeboje, zaś melodyjność nie musi oznaczać cukierkowatość. Choć jest to oklepane granie, to jednak jest to radosne i miłe dla ucha granie. Dopracowanie brzmienia, umiejętności muzyków nie budzą wątpliwości co do poziomu tego albumu, a jak jest z kompozycjami?

Mamy tutaj 9 znakomitych kompozycji, utrzymanych w heavy/power metalowej formule i żadnej kompozycji nie brakuje atrakcyjnych melodii, bojowego refrenu, który rozgrzeje nie jednego słuchacza, czy też ciekawych pojedynków na solówki. „Heavy metal never Dies” to przykład połączenie power metalu z heavy metalem i to połączenie jest naprawdę ciekawe. Słychać w tekście i rycerskim refrenie MANOWAR, zaś w sferze gitarowej europejskie kapele grające power metal, a więc coś z GAMMA RAY, czy HELLOWEEN. W podobnej konwencji utrzymany jest szybki „Warsong” , melodyjny „King Of transylvania” , przebojowy „Mighty warrior” z takim refrenem w stylu HAMMERFALL czy MANOWAR. Nie brakuje tutaj heavy metalowego hymnu w postaci „Metal brothers”, nie brakuje rozbudowanego kawałka i tutaj „Gatekeeper” to kolos o dość bardziej klasycznym wydźwięku, z chwytliwym refrenem i cięższymi gitarami. Nieco IRON MAIDEN słychać w „Rivers Of Pain”, który jest utworem utrzymanym w średnim tempie i nie brakuje tutaj również ciężaru. True metalowy „Steel Against Steel” utrzymany w stylu MANOWAR z mocną sekcją rytmiczną, która jest utrzymana w nieco wolniejszym tempie i nie trudno tutaj wspomnieć o świetnej melodii, która napędza ten utwór. Całość zamyka energiczny „Over And Over”, który znów nasuwa twórczość IRON MAIDEN.

Wiele wpływów tutaj słychać, nie ma w muzyce tego zespołu nic oryginalnego i wszystko wzorowane na twórczości innych kapel, jednak zespół nikogo nie kopiuje, a jedynie wykreował własny styl, który jest wypadkową heavy metalu tego z lat 80 i power metalu XXI wieku. CRYONIC TEMPLE nie odkrywa żadnych nowych rejonów na swoim debiutanckim albumie, ale ich intencje są zrozumiałem od pierwszych dźwięków. Nie jest im w głowie rewolucja gatunku, a jedynie granie tego co w czym się dobrze czują i to słychać. Znakomity album zespołu, który każdy fan power metalu powinien znać.

Ocena: 9/10

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. A co kolega sądzi o ostatnim albumie, który wzbudził sporo kontrowersji? :P

      Usuń
  2. Jest kontrowersyjny bo z nowym wokalistą i zupełnie inny od poprzednich trzech.Ogólnie dobry metal,ale mi bardziej pasował ich wcześniejszy styl.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dałem się skusić i nie żałuję świetny album \m/.

    OdpowiedzUsuń