sobota, 21 listopada 2020

BUDKA SUFLERA - 10 lat samotności (2020)


 Każdy z nas ma jakieś marzenia. Jedne się spełniają, a inne zostają pogrzebane gdzieś głęboko w nas, bo wiemy że są mało realne. Dawno temu, jeszcze jako młody człowiek szukający w pełni swojego gustu muzycznego, będąc pod wielkim wrażeniem twórczości Budki Suflera  miałem marzenie, żeby usłyszeć pełnometrażowy album z Felicjanem Andrzejczakiem na wokalu. W końcu był kiedyś moment w historii tego zespołu, gdzie Felicjan objął rolę wokalisty tego kultowego zespołu. Był niby rejestrowany materiał i potem został przerobiony pod Cugowskiego i wtedy wyszedł pod nazwą "Czas czekania, czas olśnienia" w 1984r. Z Felicjanem zostały nieśmiertelne "Czas ołowiu", "Noc komety" czy "Jolka, Jolka". Felicjan to prawdziwy rockowy wokalista z ciekawą barwą i niesamowitym ładunkiem emocjonalnym. To też byłem zdziwiony kiedy band reaktywował się w 2019r i to z Robertem Żarczyńskim, którym brzmi jak słaba kopia Cugowskiego. No, ale nowy utwór "Gdyby jutra nie było" prezentował się całkiem dobrze i kto wie może kiedyś wydadzą płytę z nim na wokalu. W końcu to taki ukłon w stronę takich hitów jak "Takie tango" czy "Bal wszystkich świętych". Marzenie nie zostało spełnione. Świętej pamięci Romuald Lipko przegrał ostatecznie walkę z nowotworem i to był smutny dzień dla fanów Budki Suflera. Zlecił ostatni rozkaz swoim kolegom z zespołu ostatnią misję. Mieli dokończyć to co zaczęli w 2019 r czyli nagranie pierwszego albumu z Felicjanem na wokalu.

Marzenie się spełniło. 20 listopada 2020r światło dzienne ujrzał "10 lat samotności", czyli pierwszy album Budki Suflera z Felicjanem na wokalu. Brzmi to nieprawdopodobnie i wciąż nie mogę uwierzyć, że to się stało. Każdy z nas czekał na ten album i dobrze że Zeliszewski, Jurecki i Andrzejczak dokończyli misję zleconą jeszcze przez Romualda przed jego śmiercią. Najpiękniejsze jest to, że są to kompozycje przez niego skomponowane i duch jego geniuszu muzycznego jest wyczuwalny na tej płycie, choć nie ma go tutaj fizycznie. To jest po prostu pięknie i niesamowity hołd dla tak wspaniałego muzyka jakim był bez wątpienia Romuald.  O warstwę liryczną zadbali dawni koledzy Budki Suflera, czyli Dutkiewicz, Hołdys, Cygan czy Olewicz. Dariusz Befeltowski  i Piotr Bogutyn to zgrany duet gitarowy, który swój potencjał prezentował na singlach wydanych jeszcze z Żarczyńskim na wokalu. Na nowym albumie błyszczą i pokazują że idealnie pasują do Budki Suflera. Dzięki nim słychać, że jest to płyta bez wątpienia rockowa. Nie ma Romualda, ale z pomocą przyszedł też Piotr Sztajdel, który zadbał o partie klawiszowe i zachowując styl i jakość Romualda. To się nazywa klasa i prawdziwy hołd dla dawnego kolegi z zespołu. Normalnie się łezka w oku kręci.

"10 lat samotności" to album wyjątkowy. Spory ładunek emocjonalny niesie ze sobą. To nie jakaś tam banalna komercyjna papka, które nic nie wnosi. To dojrzały rock do jakiego Budka Suflera nas przyzwyczaiła w latach 70, 80. Właśnie tym albumem band wraca jakby do swoich korzeni i pełno jest takich nawiązań do "Za ostatni grosz", "Czas czekania, czas olśnienia" czy może coś z lat 90 jak choćby "Nic nie boli tak jak życie". Płyta przebija ostatnie i to bez większego problemu. To zupełnie inna liga. Felicjan to prawdziwy czarodziej. Obok Cugowskiego to mój ulubiony wokalista Budki. Felicjan ma moc co Krzysztof, ale potrafi być czuły, emocjonalny co Czystaw. Prawdziwy Fenomen.

Kiedy ostatnio Budka wydała singiel, który tak poruszał jak "Za ostatni Grosz", czy "Noc komety". Brakowało ostatnio podniosłego kawałka, z rockowym pazurem i z jakimś przesłaniem. Dobrze, że komercja przeminęła i wróciła dojrzała stara dobra Budka Suflera. Właśnie to dostajemy w "10 lat samotności". Utwór ma niezłą siłę przebicia i tutaj wszystko jak kiedyś. Ciekawa gra Zeliszewskiego, mocny bas Jureckiego i magiczny Felicja, który jest jak wino. Oj dawno Budka Suflera nie miała takiej siły przebicia i takiej mocy. Befeltowski i Bogutyn mają ręce pełne roboty i chłopaki dają czadu na płycie. Jak ktoś ma wątpliwości to odsyłam do zadziornego "Maski". Tak ostro, tak rockowo dawno nie było w Budce Suflera. Czy tylko ja tutaj słyszę elementy heavy metalu? No jest moc i najlepsza petarda od czasów "Memu miastu na do widzenia". Riff wgniata w fotel, a chwytliwy refren buja i widzę że kawałek sprawdzi się na koncertach. Solówki i partie gitarowe to ukłon w stronę lat 70 i 80. Oj dzieje się tutaj. Dalej mamy nastrojowy i równie przebojowy "Lubię patrzeć kiedy śpisz". Ciekawie wypadają partie klawiszowe Piotra i coś mamy tutaj z twórczości Trojanowskiej, co też jest miłym dodatkiem.Troszkę odstaje "Ziemia jest płaska", ale w sumie to wina nieco radosnego wydźwięku i nieco takiej melodyjności rodem z melodii dla dzieci. Mimo swojego śmiesznego wydźwięku to wciąż dobry kawałek, który buja swoją formułą. Kolejny mocniejszy riff na płycie zdobi "Powrotów nie ma już". W tym kawałku można doszukać się coś ery Cugowskiego, ale tej z czasów "Nic nie boli tak jak życie". Spokojny, nastrojowy "nowa podróż" to takie miłe nawiązanie do nieśmiertelnego "Jolka, jolka". Utwór niesie i płynie i wciąga słuchacza w ten magiczny świat. Echa czasów Budki Suflera i Trojanowskiej można wyłapać w chwytliwym "Odwołany lot" i te chórki które przypominają też czasy Urszuli. Wszystko jest przemyślane i czuć nawiązanie do lat 70 i 80. Dawno budka nie miała takiego hitu w swoim katalogu. Refren prosty, ale szybko w pada w ucho. Prawdziwa perełka i nie przeszkadza tutaj nawet ta słodka melodia, która jest głównym motywem. "Niebo co dzień" pierwotnie Lipko napisał dla Marka Torzewskiego, ale tutaj utwór nabrał na mocy i dojrzałości. Felicjan tutaj nadaje kompozycji romantycznego charakteru i znów przypomina się kultowa "Jolka, Jolka". Echa starej budki mamy też w "Zdolna jesteś to wiesz" i kawałek jest bardzo nastrojowy. Potrafi poruszyć nasze emocje i oczarować swoim klimatem i przebojowością. Rockowa perełka. Budka nie raz pokazała, że potrafi stworzyć emocjonalne ballady, które łapią za serce.  Tak  jest z utworem "Droga"  i tutaj czuć trochę klimat "Nowa wieża babel".  Jest lekkość, piękny nastrój, ale też rockowy pazur w refrenie. Cudo! Kolejny bardzo energiczny utwór na płycie to rozpędzony "Ślepy traf" , który również ma coś z ostatnich płyt z Cugowskim, ale wszystko zrobione ze smakiem. Słychać, że mamy autentyczną, rockową i przebojową Budkę Suflera. Band zaskakuje elementami reggae w "czego Ty od życia chcesz". Niby coś innego, ale jest ta radość, która przypomina takie perełki jak "Twoje Radio" czy "V Bieg". Nawiązania do ery Czystawa też oczywiście też są. Nastrojowy "To dobry moment" to znakomity hołd dla Lipko i lepiej nie można było tego zrobić.

Klasyczne brzmienie budki suflera wróciło, wróciła też ta prawdziwa, dojrzała, rockowa muzyka, którą grali w latach 70, czy 80. Wróciły czasy emocjonalnych kawałków, które zabierają nas w rejony "Jolki", czy "Za ostatni grosz". Nowy album to przepiękna płyta, która łapie za serce i wzrusza. Piękny hołd dla Romulda, który na pewno patrzy na to dzieło z nieba i się uśmiecha. Prawdziwe cudo. Dziękuje zespołowi i Felicjanowi, że jedno z moich marzeń się spełniło. Jak dla mnie jedna z najlepszych płyt Budki Suflera, a może i nawet najlepsza?

Ocena: 10/10


1 komentarz:

  1. Zgadzam się, świetna płyta! Natrafiłem na nią przypadkiem, nawet nie przypuszczałem że ta grupa jeszcze coś wyda, a tu taka perła! Dzięki Budko!

    OdpowiedzUsuń