niedziela, 29 listopada 2020

TUNGSTEN - Tundra (2020)


 Minął rok od premiery debiutu szwedzkiej formacji Tungsten. Z "We will Rise" pamiętam w sumie piękną okładkę autorstwa Marschalla i nieco przekombinowany styl.  Band nagrał kolejny album i choć "Tundra" nie wyznacza innego kierunku muzycznego, to jest pod każdym względem albumem ciekawszym niż debiut. Fenomen okładki i mocnego nowoczesnego brzmienia został utrzymany z debiutu. "Tundra" pod każdym względem przebija debiutu i słychać, że band dopracował nie dociągnięcia i stworzył ciekawy krążek z kręgu nowoczesnego heavy/power metalu z elementami folk metalu i innych gatunków muzycznych.

Tungsten w dalszym ciągu gra ciekawą mieszankę różnych gatunków muzycznych i można w ich muzyce znaleźć coś Nightwish, Orden Ogan, ale też twórczości takich zespołów jak Marilyn Manson, czy Rammstein.  "Tundra" to płyta przede wszystkim bardziej klimatyczna i dojrzała niż debiut, ale najlepsze jest to, że  jest sporo hitów, które potrafią zapaść w pamięci. Może nie jestem jeszcze w pełni zachwycony tym bandem, ale już zmiana na plus i idą w dobrym kierunku.

Swoim stylem potrafią się wyróżnić na tle innych płyt z tego roku i to jest ich największy atut. Potrafią dzięki temu zapaść w pamięci. Już start w postaci "Lock and load" pozytywnie zaskakuje i jest tu hit z prawdziwego zdarzenia. Nawet te elektroniczne elementy są urocze i nadają całości charakteru i odpowiedniego klimatu.  Melodia rodem z Nightiwsh pojawia się w "Volfrom song" i pojawia się folkowy klimat i słucha się tego naprawdę dobrze i to pomimo komercyjnego charakteru. Prosty i chwytliwy jest też "Time" i tutaj  Mike Andresson błyszczy. Jego wokal idealnie współgra z tym co band gra. "King of Shadows" to jeden z najlepszych kawałków na płycie i ten folkowy klimat momentami przypomina ostatnie dokonania Nightwish.  W takim nowoczesnym melodyjnym metalu band najlepiej wypada.  Troszkę pazura kapela pokazuje w tytułowym "tundra", który w pełni oddaje styl Tungsten. Nowocześnie brzmi "I see fury' i pomimo elektrycznych wstawek kawałek się broni przebojowością. Nie brakuje na płycie przebojów, jak i power metalowych patentów i dobrze to odzwierciedla dynamiczny "This is War" i tutaj przypomina mi to mieszankę Beast in Black oraz Orden Ogan. Całość wieńczy rozbudowany "Here comes the fall" i tutaj też dobrego dzieje się i band pokazuje, że potrafi też stworzyć nieco bardziej progresywny utwór.

No i kto by pomyślał, że to napiszę, ale naprawdę przemówił do mnie nowy krążek od szwedzkiego Tungsten. Bardzo udana mieszanka modern metalu z power metalem, folk metalem i elektronicznymi wstawkami. Band dopracował styl i jakość swoich kompozycji, a przede wszystkim bije z niego większa energia i przebojowość niż z debiutu. Płyta godna uwagi.

Ocena: 8.5/10

2 komentarze:

  1. Nagrania Lock&Load oraz King of Shadows pochodzą z pierwszej płyty TUNGSTEN gdzie zespół nazywał się jeszcze STROKKUR , a płyta nosiła tytuł "VANTABLACK" z roku 2017

    OdpowiedzUsuń
  2. Na potwierdzenie można to sprawdzic pod tym linkiem :
    https://en.metal-tracker.com/torrents/212593.html

    OdpowiedzUsuń