czwartek, 5 listopada 2020

LORDS OF BLACK - Alchemy of souls part 1 (2020)

Przez chwilę hiszpański Lords Of Black nie miał swojego lidera w postaci Ronnie Romero. Odszedł od zespołu w 2019r. Jednak rozłąka długo nie trwała, bowiem ten utalentowany wokalista wrócił do kapeli w 2020. To  z nim zarejestrowano "Alchemy of Souls part 1". Niby jest to taki typowy album tej grupy, niby dalej grają heavy/power metal z nowoczesnym pazurem i progresywnymi akcentami. Jednak odnoszę wrażenie, że band nigdy nie grał tak energicznie i dostarczył nam tak przebojowego albumu. Jak dla mnie to jest najlepszy album tej formacji! Prawdziwa dewastacja!

Tradycyjnie za miks odpowiada Roland Grapow, który nadaje muzyce Lords of Black pazura, nowoczesnego charakteru i nieco ducha Masterplan. Te skojarzenia z tym kultowym bandem są jak najbardziej na miejscu. Multiinstrumentalista Antonio Hernando swoją grą, swoimi riffami i solówkami mocno przypomina styl Rolanda. Bije z tego energia, ale dodatkowym atutem jest niezwykła technika Antonio. Każdy z utworów wyróżnia mocny riff i pomysłowość. Słychać, że bez niego  nie byłoby Lords Of Black. Drugim tutaj bohaterem jest bez wątpienia fenomenalny Ronnie Romero, który jest wokalistą światowej klasy. To on nadaje całości charakteru Black Sabbarh, czy nawet Dio, Jego technika, jego charyzma po prostu wgniata w fotel. On nie ma słabych dni, nie wie co to nuda. Sieje zniszczenie i robi dokładnie to samo co w The Ferryman.

Lords Of Black to jedna z najlepszych kapel młodego pokolenia, to nadzieja power metalu i prawdziwa gwiazda, która cały czas nagrywa albumy perfekcyjne. Nowy album to płyta magiczna z ciekawymi, wciągającymi melodiami i dużą dawką przebojowości.  Materiał jest urozmaicony i dobrze wyważony, a to sprawia że cały czas mamy jazdę bez trzymanki. Już samo otwarcie w postaci "Dying to live again" i tutaj mamy to co najlepsze w tej kapeli. Co za gracja, co za melodyjność i dynamika. Klasa sama w sobie i jeszcze do tego w tym wszystkim można uchwycić piękno Masterplan. Dalej atakuje nas przebojowy "Into the Black" i to już kolejny hicior wysokiej klasy. Wciąga tutaj romantyczny, nastrojowy wokal Ronniego i nieco futurystyczne partie klawiszowe. Killer goni killer i mamy rozpędzony "Deliverance Lost". Co za świetny przebój, który porusza aranżacjami i niesamowitym wykonaniem. Płyta jest bardzo dynamiczna i zachwycają takie perełki jak "Sacrafice", czy "Closer to you fall". Band ciekawie bawi się motywami w rozbudowanym i nastrojowym "Shadows kill twice". Piękne, czarujące popisy gitarowe Antonio i ten obłędny wokal Ronniego czynią z tego kawałka kolejną petardę. Fanom Black Sabbath czy Dio może się spodobać oldcholowy "Tides of Blood". Podobne emocje wzbudza kolos "Alchemy of Souls", który również przemyca sporo patentów Black Sabbath, ale też oczywiście Masterplan. Dużo się tutaj dzieje i band daje upust swojej pomysłowości.

Moda na Lords of Black nie przemija i band wciąż zachwyca. Ciężko znaleźć drugi taki zespół, który tak profesjonalnie podchodzi do tematyki heavy/power metalu. Ta hiszpańska działa bez zarzutu i czerpie garściami od takiego Masterplan, ale ma swój charakter i styl. Lords of Black to lider współczesnego power metalu i najnowszy album to jak dla mnie ich najlepsze wydawnictwo. Prawdziwe cudo !

Ocena: 10/10

4 komentarze:

  1. Powiem tak . Moja tegoroczna trójka wygląda następująco
    1.Darzamat " A philosofer... 2.Sacred Outory " Damned...
    i zmiana na podium Nightwish spada na 4 miejsce ustępując nowemu dziełu Lords

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe u mnie bardzo podobnie. Też jest sacred outcry i lords of black a jeszcze jest też the lightbringer of sweeden😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałem na ten materiał. Nie zwiodłem się. Kapela ponownie nagrała bardzo dobry album. Przy okazji spowodowała dziwną rzecz. Zapragnąłem wrócić do poprzedniego albumu, który był u mnie w ścisłej czołówce najlepszych płyt w roku 2018. I pozostał albumem do którego cały czas wracam. Czy kawałki na tej płycie są lepsze od kompozycji "World Gone Mad", "Not in a Place Like This" czy "King's Reborn". Kapela walczy sama ze sobą i chyba remisuje. Najważniejsze że nowego materiału słucha się z wielką satysfakcją i ulgą. Mamy kolejną bardzo dobrą płytę. Co w dobie Covidu (kiedy kapele nie koncertują) może skutkować wydawaniem niedopracowanego, krótkiego materiału lub zapychaczy typu (acoustic, symphonic, unplugged).

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny album.. Power metal, jeszcze nie zginął!!!

    OdpowiedzUsuń