poniedziałek, 16 listopada 2020

BLACK SOUL HORDE - Land of Demise (2020)


 Czy ktoś nadąża ostatnim wysypem naprawdę wyśmienitych płyt? Dla fanów heavy/power/speed/thrash metalu pojawiają się wyborne płyty z niesamowitym mrocznym klimatem, a przede wszystkim płyty z wysokiej jakości zawartością. To już nie tylko odgrzewane kotlety i wałkowanie w kółko tych samych motywów. Grecki Black Soul Horde stawia na mieszankę heavy metalu z lat 80 z nutką Nwobhm i speed metalu. W tym roku ta kapela wydała swój drugi album zatytułowany "Land of demise" i płyta jest jeszcze ciekawsza niż debiut. Ktoś powie, że to kolejna płyta z heavy metalem z lat 80 i nic nie wnoszący krążek. Niby nic nowego nie grają, ale ich pomysły na kawałki i mroczny klimat rodem z dark fantasy kupiły mnie od pierwszych dźwięków.

W kapeli drzemie ogromny potencjał i wcale tego nie kryją. To trio, które jest naprawdę uzdolnione. Mamy uzdolnionego Jima Kotsisa, który potrafi wykreować odpowiedni klimat dark fantasy. Jego głos najlepiej wypada w niskich rejestrach. Imponuje też współpraca gitarzystów, bo zarówno Costas i John dobrze się rozumieją. Panowie stawiają na pomysłowe motywy, na proste i zarazem zadziorne riffy. Dużo się dzieje w tej sferze i nie ma miejsca tu na nudę.

Płyta wyróżnia się mrocznym klimatem i pełną grozy okładką. Każdy aspekt tej płyty ma w sobie to coś, co pozwala zapamiętać ją na bardzo długo. Największy atut tej płyty to urozmaicona i dobrze wyważona zawartość. Klasyczne dźwięki dostajemy w zadziornym "Stone Giants" i można tutaj doszukać się elementów starego Judas Priest i band już na starcie błyszczy. Speed metalowa formuła zostaje wykorzystana w rozpędzonym "Into the Badlands" i właśnie w takiej stylizacji band najlepiej wypada. Klimat lat 80 w pełni został uchwycony w prostym i niezwykle przebojowym "A neverending journey". Hitów nie brakuje i cały czas band dostarcza nam chwytliwe kawałki, a "Soulships" wyróżnia się najbardziej z tych hitów. Wszystko za sprawą hard rockowej maniery. W podobnych klimatach utrzymany jest rytmiczny "Lord of all darkness", czy mroczniejszy "Iron Will".

"Land of Demise" to bardzo udany album, który zabiera nas w rejony heavy/speed metalu. Zabawa jest przednia, a band pokazuje, że zna się narzeczy i potrafi stworzyć album światowej klasy. Album wyróżnia się mrocznym feelingiem i niezwykłą przebojowością. Band pokazuje, że dobrze czuje się w takich klimatach i choć nie ma tutaj nic oryginalnego to band potrafi oczarować szczerością i pomysłowością. Muzyka stworzona przez fanów heavy/speed metalu lat 80 dla fanów takiej muzyki. Płyta warta grzechu i już nie mogę się doczekać dalszych losów tej kapeli.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz