środa, 23 marca 2022
FURY- Born to Sin (2022)
Poprzedni album formacji Fury z Wielkiej Brytanii nie powalił mnie na kolana, ale to był solidny krążek z pogranicza heavy i power metalu. Po dwóch latach przerwy band powraca z nowym albumem i "Born to Sin" bardziej przypadł mi do gustu. Jest pazur, jest agresja, a przede wszystkim materiał jest bardziej dopracowany i nie ma tutaj większych powodów do narzekania. Płyta miała premierę 18 marca roku 2022.
Album zarejestrował ten sam skład co "The grand prize" z tym, że słychać jak band się rozwinął i jeszcze bardziej dopracował swój styl. Wokalista Jenkins śpiewa pewnie i nie musi eksperymentować. To rasowy głos, który sprawdza się w dynamicznym heavy/power metalu jaki dostajemy w rozpędzonym "If you get to hell first" czy bardziej hard rockowy "Nowhere to be seen". Ogólnie duet gitarowy Jenkins/ Elwell dobrze funkcjonuje i sporo tutaj udanych partii gitarowych. Riffy są proste, łatwo w padające w ucho, a solówki pełne melodyjności i klasycznego wydźwięku. "Next in line" nie porywa szybkością, ale jako hard rockowy utwór sprawdza się bardzo dobrze. Kapela niszczy w szybkich kawałkach i taki "Sunrise" to killer z prawdziwego zdarzenia. Jest mocny riff, odpowiednio tempo i odpowiednia dawka mocy. Refren jest tutaj bardzo chwytliwy i godny wyróżnienia. "Its rock'n roll" może posłużyć jako hołd dla twórczości Motorhead i te wpływy tutaj słychać. Płytę wieńczy równie dynamiczny i agresywny "Born to Sin" i to kolejny idealny przejaw potencjału jaki drzemie w tym zespole. Szczerze? To poprosiłby materiał w całości w takim klimacie.
Słychać poprawę. Jest wzrost formy, jest bardziej dopracowany materiał. Coś się zaczyna dziać i mamy rasowe hity. Dobra mieszanka heavy metalu, hard rocka i power metalu. Band ma potencjał, tylko mam wrażenie, że coś ich blokuje? Lepiej jakby nieco bardziej by sprecyzowali swój styl i kierunek w jakim chcą pójść. Płyta warta posłuchania to na pewno.
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz