Po 5 latach przerwy wraca szwedzki Palantir z nowym albumem i "chasing a dream" to kontynuacja debiutu. Tym razem jednak postawiono na krystaliczne brzmienie, symfoniczne ozdobniki, a także progresywne patenty. Dalej jest to wysokiej klasy power metal, a w dodatku Ced Forseberg z Blazon Stone poza rolą producenta, objął funkcję basisty stając się pełnoprawnym członkiem Palantir.
Ced to nie jedyna gwiazda, bowiem jest też uzdolniony klawiszowiec Frykholm, który nadaje Palantir magicznego klimatu i nieco progresywności. Jest też wokalista Marcus Olkerud, który śpiewał w Rocka Rollas czy starblind. Każdy z muzyków ma znaczący udział i to słychać. To dzieło zganej ekipy, która wie czego chce i w jakim kierunku podąża.
Płyta jest pełna wysmakowanych i wciągających melodii. Dobitnie to potwierdza "chasing a dream". Jest lekko, może nieco rockoeo, ale brzmi to magicznie od pierwszych sekund. Solówki w gniatają w fotel i neoklasyczne zapędy są tutaj mocnym atutem. Pomysłowość bije z rozpędzonego "queen of the moon". Kto szuka progresywności i klimatu ten znajdzie to w Astral prison". Na pewno więcej klasycznego power metalu znajdziemy w dynamicznym "among the stars" czy przebojowym "where i belong". Całość idealnie podsumowuje rozbudowany i podniosły "read the signs".
Palantir to już rozpoznawalna i wartościowa marka na scenie power metalowej. Nowy album to tylko potwierdza. Na takie płyty zawsze warto czekać.
Ocena : 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz