sobota, 19 marca 2022
CHARGER - Warhorse (2022)
Nazwa Charger nic mi nie mówiła i gdy zobaczyłem okładkę "warhorse" to stwierdziłem, że zawartość może być równie ciekawa i klimatyczna. Jak się okazało, ten amerykański band gra mieszankę heavy/speed metalu o nieco punkowym zabarwieniu. Brzmi ciekawie, prawda? A jak to się sprawdza w praktyce?
Stylistycznie nie ma tragedii. Andrew Macgee odpowiada za partie gitarowe, zaś Matt Freeman odpowiada za bas i wokale, a Jason Willer pełni funkcję perkusisty i również wspiera w partiach wokalnych. Doświadczeni muzycy to i muzyka nie jest zła. Otwierający "Devastator" to taki rozpędzony rock'n rollowy kawałek, który mocno wzorowany jest na Motorhead i to żadna ujma dla tej kompozycji. Jakoś znajomo też brzmi "Rolling through the night" i co zaczyna na tym etapie nieco przeszkadzać, to niestety partie wokalne. Może to kwestia oswojenia? Mamy też kilka ciekawych riffów jak ten w "Summon the demon" czy "forsaken soul". Klimaty motorhead mamy jeszcze w "stand fight or die". Zamykający "Sword of Dio" ma faktycznie coś z Dio, ale też i Iron maiden. Ot co takie klasyczne granie.
"Warhorse" to czyste rzemiosło skierowane do zagorzałych fanów heavy metalu z nutką punkowego feelingu czy speed metalu. Dobrze się tego słucha, tylko troszkę wokal utrudnia odbiór. Materiał solidny, ale nic ponadto. Płyta na raz i do zapomnienia.
Ocena: 5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz