poniedziałek, 7 marca 2022

GIANT - Shifting Time (2022)


 Po 12 latach ciszy powraca amerykański Giant. To jest ważne wydarzenie, nie tylko dla fanów tej zasłużonej formacji, ale też każdego kto kocha klasyczny hard rock. Początki kapeli sięgają 1987r i w zasadzie z tamtego składu został basista Mike Brignardello i perkusista David Huff. Nowy album "Shifting time" to prawdziwa uczta dla wszystkich tych co wychowali się na Rainbow, Pink Cream 69, czy Gotthard. Warto było czekać na nowe dzieło Giant !

Okładka zwiastuje naprawdę coś dobrego i jeszcze jak spojrzy się na wytwórnię tj Frontiers Records to już można poczuć spokój i pewność, że to płyta godna uwagi. Zawartość faktycznie zasługuje na uznanie i pochwałę każdego kto kocha hard rock. Panowie grają bardzo klasycznie, ale z finezją i dbałością o detale.  Wokalista Kent Hilli wnosi sporo świeżości do muzyki Giant i jego głos jest po prostu obłędny i idealnie pasuje do tego typu muzyki. Momentami czuje się jakbym słuchał Voodoo Circle, czy Whitesnake.

Dobrze te cechy uwydatnia taki zadziorny i przebojowy "Let our love win". Hard rock w najlepszym wydaniu i do tego pełen emocji i finezyjnych partii gitarowych. Cudo! Lekkość i niezwykła melodyjność to atuty klimatycznego "Never Die Young". Duet Roth i Hilli po prostu wymiata i dostarcza sporo pięknych chwil. Kolejny hicior to bez wątpienia romantyczny "Dont say a word" i ten refren po prostu sieje zniszczenie. Co za precyzja i pomysłowość! Echa Deep Purple czy Whitesnake można wyłapać w rytmicznym i klasycznym "Highway of Love". Sporo pazura i hard rockowego szaleństwa mamy w "Standing tall". Nie do końca przemawia do mnie taki "Anna Lee" czy "its not over".

Wykonanie na wysokim poziomie. Klimatyczna okładka, zwarty i przygotowany band, który imponuje talentem i wyszkoleniem technicznym. Do tego przemyślany i dojrzały materiał. Jasne zdarzają się bardziej popowe kawałki, bardziej komercyjne, ale nie zmienia to faktu iż to wysokiej klasy hard rockowy album. Klasa sama w sobie i gorąco polecam każdemu kto kocha czasami odpłynąć przy pięknych rockowych dźwiękach. No i ten przepiękny głos Kenta! Cudo!

Ocena: 8.5/10

1 komentarz:

  1. Okładka tej płyty to prawdziwy gigant. Kto pamięta ,, Slipping Away,, i ,, Falling of the Edge of the World,, , ten widzi analogie. Jest i ,, ( Never ) Die Young ,, . Jasne, muzycznie to nie Black Sabbath, ale muzyka schwytana gdzieś w czasie, w tamtym czasie. Miód ( jakkolwiek to zabrzmi ) na moje uszy. Rewelacja !

    OdpowiedzUsuń