niedziela, 20 marca 2022

SHINING BLACK - Postcards from the end of this world (2022)


 Miło wspominam debiut projektu muzycznego Shining Black, którego współtwórcami są Mark Boals i Olaf Thorsen. Tych dwóch niebywałych muzyków spotkało się jeszcze raz by wydać kolejny album pod tym szyldem. "Postcards from the end of the world" to mieszanka melodyjnego metalu i hard rocka. Tak więc nie wiele się zmieniło, tylko troszkę jakość nieco słabsza.

Muzycy doświadczeni i to za ich sprawą płyta nie schodzi poniżej pewnego dobrego poziomu. Mark Boals to specjalista od nastrojowych dźwięków i jego głos idealnie współgra z zawartością. Tutaj bez wątpienia jest więcej melodyjnego metalu i hard rocka.  Olaf Thorsen dostarcza też sporo klimatycznych i pełnych finezji i lekkości solówek. Całość brzmi bardzo klasycznie, tylko momentami brakuje jakiegoś kopa, odrobiny zaskoczenia i szaleństwa. Na co warto zwrócić uwagę słuchając płyty? Z pewnością na zadziorny i bardziej metalowy "We are Death Angels", który imponuje mocnym riffem i marszowym tempem. W swojej konwencji uroczy jest melodyjny i bardziej przebojowy "Summer Solstice Under Delphi's Sky".Echa melodyjnego power metalu uświadczymy w dynamicznym i rozpędzonym "A Hundred Thousand Shades of Black". Partie klawiszowe też tutaj odgrywają kluczową rolę. Kolejny killer to bez wątpienia agresywniejszy "Mirror of Time". Band imponuje pomysłowością i ciekawymi przejściami. Cała ekipa w tym kawałku jest bezbłędna.  Coś dla fanów power metalu znajdziemy w "Fear and Loathing".

Nowy album nieco ustępuje debiutowi Shining Black, ale to nie oznacza że "Postcards from the end of the world" to wpadka i strata czasu. To kolejna mocna pozycja jeśli chodzi o wytwórnię Frotniers Records. Kto szuka mieszanki hard rocka, power metalu i melodyjnego metalu, ten to tutaj znajdzie. Płyta godna polecanie, to na pewno!

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz