wtorek, 8 marca 2022

STRAY GODS - Storm the Walls (2022)

Bob Katsionis to niezwykle utalentowany i pracowity muzyk, którego wszędzie pełno. Zawsze tam gdzie pojawia się jego nazwisko to można być pewnym, że czeka nas prawdziwa uczta. W tym roku startuje ze swoim zespołem o nazwie Stray Gods. Band powstał z myślą o fanach muzyki Iron Maiden i każdy kto tęskni za okresem Brave New world, czy latami 80 tej formacji ten powinien posłuchać debiutu Stray Gods o nazwie "Storm The Walls". Ktoś tu odrobił zadanie domowe i brzmi to jakby sam Steve Harris napisał materiał na ten album. Brawo Bob, bo to jego zasługa jak brzmią te kompozycje.

Aby móc grać jak iron maiden trzeba mieć prawdziwych fachowców na pokładzie by osiągnąć tak wysoki poziom muzyki jaki prezentuje Iron Maiden, zwłaszcza jeśli mamy na myśli lata 80. Bob nie tylko odpowiada za aspekt kompozytorski, bowiem to on również odpowiada za partie gitarowe. Słychać inspiracje iron maiden, ale jest w tym świeżość, pomysłowość i brzmi to momentami jakbym słyszał Dave'a Murray'a czy Andriana Smitha. Wysoka klasa jest tych partii gitarowych i nie ma tutaj miejsca na fuszerkę.  Na basie jest Gus Macricostas, na perkusji Thanos Pappas,  a na wokalu nie kto inny jak Artur Almeida z Attick Demons. Ciężko sobie wyobrazić kogoś lepszego na wokalu, bowiem Artur potrafi brzmieć jak Bruce Dickinson i ma niezłego kopa. Wszystko jest tak jak być powinni, ale pytanie jakie się nasuwa czy można nie tylko zbliżyć się do stylistyki iron maiden z lat 80, ale właśnie poziomem? Stray Gods podołał zadaniu i całość brzmi jak zaginiony album żelaznej dziewicy.

Już otwieracz "the seventh day" to rasowy hicior godny dokonań Iron Maiden. Jest melodyjnie, przebojowo i te solówki, które kipią chwytliwością i pomysłowością. Szczęka opadła, a to dopiero początek. Nieco szybszy jest "Black Horses" i tutaj momentami przypominają mi się czasy "2 minutes to midnight". Co za dynamika i energia w tym zespole. Słucha się tego jednym tchem i na takie motywy nie jeden fan iron maiden czekał. Ten bas i rozbudowanie w "Silver Moon" to iście w stylu harrisa. Brawo i tutaj Bob pokazuje klasę.  Mało kto potrafiłby stworzyć kawałek w jego stylu! Kolejne szybkie killery to "Naked in the Fire" czy przebojowy "The world is a stage". Rasowy styl iron maiden w najlepszym wydaniu i Artur też błyszczy jak nigdy wcześniej. Epickość grecka wybrzmiewa w ponad 7 minutowym kolosie "Storm the Walls". Magia i prawdziwe piękno klasycznego heavy metalu.  To się nazywa hołd dla swoich idoli z lat młodzieńczych.

Kopii stylu Iron maiden było pełno, ale rzadko kiedy udaje się zbliżyć poziomem i faktycznie jakością. Ten album brzmi jak faktycznie zaginiony klasyk Iron Maiden. Jedynie co mi brakuje to eddiego na okładce. Bob znów pokazał, że jest geniuszem i potrafi zaskoczyć swoich fanów. Brawo panowie, kawał dobrej roboty.

Ocena: 9.5/10
 

2 komentarze:

  1. Prawdziwa grecka burza. A Grecy w dzisiejszym metalu robią naprawdę piękne rzeczy. Tutaj akurat wybrzmiewa Iron Maiden ze swoich najlepszych lat. Dickinson i reszta chłopaków szukają w pamięci... i co myślą ? ,, No kurw... byliśmy wtedy w tej Grecji, ale spamiętać nie sposób, tyle już lat... wino, cipuro i te dziewczyny czarnookie. Może i coś tam pozostało... Nagrali, nie pamiętają, ale nagrali tam całą płytę, zapłacić nie mieli czym, to muzyką zapłacili. 1982, chyba rok to był, no trzeba dodać do dyskografii. Zdecydowanie lepsze od wielu wielu ostatnich płyt Ironów, a ten Bruce, to chyba naprawdę w Grecji synka zostawił...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepsze o klasę niż ostatnie Irony. Chłopaki porządnie dają czadu.

    OdpowiedzUsuń