sobota, 25 lutego 2012

PICTURE - Warhorse (2012)


W dobie technologii i nowinek technicznych można wiele zdziałać w przemyśle muzycznym. Kiedyś liczyła się pomysłowość oraz umiejętności muzyków, teraz można większość niedoskonałości zatuszować i wręcz przeciwnie dać słuchaczowi powody do radości. Na pewno nie jeden z fanów mocnego heavy metalu wzdychnie przy nowym albumie weteranów holenderskiego heavy metalu a mianowicie PICTURE. Spytacie dlaczego? Sporo ciężaru, sporo mocnego grania, toporny i taki nieco ospały. Kapela została założona w roku 1979 i działała sukcesywnie do roku 1999 potem nastąpił rozpadł i ponowna reaktywacja wraz z rokiem 2007. czas przyszedł na drugim album po reaktywacji, a mianowicie „Warhorse”, gdzie swój debiutancki występ zalicza nowy nabytek zespołu czyli gitarzysta Gert Nijboer a także Mike Fergusson. Pod względem czysto technicznym brzmi to całkiem profesjonalnie, zwłaszcza kiedy słucha się takiego kawałka jak „Stand My Ground” będący jednym z nie wielu przykładów jak powinien brzmieć album. Powinien być energiczny, dynamiczny, pełen werwy, a melodie powinny być sojusznikiem ostrej i rozpędzonej sekcji rytmicznej. Skojarzenia z takim DIO, JUDAS PRIEST, są jak najbardziej na miejscu. Niestety to jest kropla pośród morza w którym jest pełno mało atrakcyjnych motywów i nietrafionych pomysłów. No jak ma porwać ponury klimat i średnie tempo, do tego toporne partie gitarowe, a takie duety nie są przeze mnie uwielbiane i akceptowane. Taki jest „Shadow Of The damned” , czy też „Rejected”. Niestety w zespół wpadł w pułapkę monotonności znacznie szybciej niż myślałem. „Edge of Hell” czy też "The King is Losing his Crown" brzmią bardzo podobnie, a jedynie może je wyróżnić fakt, że gdzieś zostały tutaj wpleciony motywy charakterystyczne dla groove metalu. Czegoś więcej można było się spodziewać po melodyjnym „Killer In my Sights” czy też nieco rockowym „My Kinda women” który wyróżnia się na tle innych atrakcyjnie zaaranżowaną perkusją. I dla osłody dostałem energiczny „War Horse” utrzymany w konwencji heavy/power metalowej. Jest to druga moja ulubiona kompozycja z tego albumu. Może jestem kapryśny, ale gdyby tak brzmiał cały album to zapewne zyskał by sporo na atrakcyjności. Nie każdego może kręcić taki ołowiany, ponury, toporny heavy metal jaki prezentuje PICTURE na „Warhorse”. Poza 3-4 kompozycjami które potrafi zauroczyć pomysłowością, wykonaniem i melodyjnością, to właściwie strasznie się nudziłem i cierpliwie wyczekiwałem końca. Monotonność, rutyna, wałkowanie w kółko tego samego, do tego toporne motywy, ponury klimat i złudzenie, że wszystko strasznie się wlecze sprawiają że owy album więcej nie zagości w moim odtwarzaczu. Odrobina technicznych poprawek, mocne, ciężkie brzmienie i nieco ostrzejsze riffy i album gotowy, a raczej pułapka. Technicznie album robi wrażenie, ale to tylko złudnie piękna powierzchniowa warstwa, a gdy się ją zedrze to już „Warhorse” nie jest tak mocny jak mogłoby się wydawać na wstępie. Ocena: 3.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz