wtorek, 16 kwietnia 2019

AGE OF ARTEMIS - Monomyth (2019)

Było kwestią czasu kiedy brazylijski Age of Artemis powróci z nowym albumem. "The waking hour" z 2014 r był średniej klasy albumem, który niczym szczególnym nie porwał. Czas na drugie podejście i tym razem na warsztat wziąłem najnowsze dzieło tej grupy. "Monopyth" to swoista kontynuacja tego co mogliśmy usłyszeć na poprzedniku. Dalej jest to melodyjny power metal z dużą dawką progresywnego metalu. Brazylijska formacja nie kryje inspiracji Almah czy Angra. Bardzo dobrze wpisał  się w styl kapeli nowy wokalista, a mianowicie Pedro Campos. Przede wszystkim jest to wokalista uzdolniony i z charyzmą, Nadaje całości odpowiedniego charakteru i potrafi budować napięcie. Dzięki niemu materiał jest o wiele ciekawszy. Płyta podobnie jak i poprzednia jest naszpikowana progresywnymi patentami i to one dominują na płycie. Brzmienie jest tu mocne, soczyste i z takim prawdziwym power metalowym uderzeniem. Jeśli chodzi o materiał to z pewnością uwagę zwraca melodyjny "Tha Calling", który imponuje energią i melodyjnością. Progresywność daje o sobie znać w szybszym "helping Hand" i to jest dobry początek tego wydawnictwa. Nutka rocka, nutka finezji pojawia się w stonowanym "Unknown strength". Więcej power metalu uświadczymy w energicznym "Reborn". W takich kompozycja band wypada znakomicie. Jest szybkość, jest kop i prawdziwa miłość do melodyjnego grania. Cieszy też bardziej rozbudowany i bardziej progresywny "Where love grows". Pojawiają się tez słabsze momenty jak właśnie "A great day to live".  Płyta ma potencjał i to słychać, ale to jeszcze nie jest to na co czekam, Jest lepiej niż na poprzednim krążku i dzieje się sporo, ale niektóre rozwiązania w pełni mnie nie satysfakcjonują. Czekam na kolejne wydawnictwo i może wtedy będę zachwycony.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz