niedziela, 28 kwietnia 2019

ASTRAL DOORS - Worship or die (2019)

Nikt tak nie odwzoruje twórczości Roniego James Dio tak jak szwedzki Astral Doors. Ten band to solidna machina, która o 2002 r zachwyca swoją formą i stylem. Mając na pokładzie głos zbliżony do Dio można zdziałać cuda. Nils Patrik Johansson mimo swoich lat nadal zachwyca swoją techniką i drapieżnością.  Od kiedy opuścił szeregi Civil War to może skupić się na swoich macierzystych kapelach i jest tego efekt. Poprzedni album "Black Eyed Children" był troszkę nijaki i taki bez ikry. Brakowało kopa i hitów, to nie był ich najlepszy album.  Teraz po dwóch latach Astral Doors wraca silniejszy i w odświeżonej formie co udowadnia na nowym krążku zatytułowanym "Worship or Die". Band wraca do swojego poziomu i stylu z "Requiem of time" co bardzo cieszy. Mamy mroczny klimat, mamy dużo mocny, zadziornych riffów i ciekawych pojedynków na solówki. Gitarzyści Mats Geser i Joachim Nordlund postawili na mocniejsze, agresywniejsze riffy i bardziej złożone solówki. Jest klasycznie, jest dużo nawiązań do Dio, a co za tym idzie do pierwszych płyt Astral Doors.  Ta płyta to też popis umiejętności klawiszowca Jocke Roberga. Mamy tutaj dużo wciągających melodii, znakomite budowanie klimatu.  Już sama okładka zwiastuje mroczny i ponury klimat. Tak też jest, a soczyste, mocne i ciężkie brzmienie jest świetnym uzupełnieniem. "The night of  the hunter" to takie miłe nawiązanie o "Requiem of Time". Mocny riff, mroczny klimat i ta przebojowość. Echa Civil War można uświadczyć w melodyjnym i zadziornym "This must be peradise". Z kolei więcej Dio czy właśnie Astral Doors mamy w ponurym, marszowym "Worship or Die". Przebój goni przebój, a kolejny mocny punkt tej płyty to bez wątpienia "Concrete heart". Przede wszystkim kawałek wyróżnia się chwytliwym motywem klawiszowym i pomysłowością. Nie brakuje tutaj też skojarzeń z Civil war. Mamy też bardziej rozbudowany "Marathon", który bardziej uderza w rejony DIO. Niezwykle dojrzały utwór o złożonej konstrukcji. Płyta trzyma wysoki poziom przez dłuższy czas i kolejny mocny kawałek na płycie to "Ride the clouds". Na wyróżnienie zasługuje "St petersburg", który imponuje marszowym klimatem i pomysłowym motywem.  Jest też epicki i true metalowy "let the fire burn" i klimatyczny "Forgive me father", który również zabiera nas do starych płyt Astral Doors.  Po tylu latach w końcu płyta na miarę tej kapeli i ich marki. Dużo wartościowej muzyki utrzymanej w klimatach Dio. Pozycja obowiązkowa!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz