poniedziałek, 6 lutego 2023

IN FLAMES - Foregone (2023)



Najlepsze lata In Flames ma już dawno za sobą. Ja osobiście nie potrafię sobie przypomnieć jakiś dobry album w przeciągu kilku ostatnich lat. Band gdzieś zatracił swój charakter i muzyczny geniusz. To jeden z najważniejszych zespołów grających melodyjny death metal. Szwedzi działają od 1990r i dorobili się 14 albumów i najnowszy zatytułowany "Foregone" ukaże się 10 lutego 2023r. Band kazał czekać swoim fanom 4 lata, ale warto było.

Tym razem już okładka potrafi oczarować swoim klimatem i jakością. Dobre wrażenie zrobiły materiały promujące album. Do tego obecność w składzie nowego gitarzysty, czyli Chrisa Brodercika, którego dobrze znamy z występów w Megadeth. Zmiana tym razem na dobre, bo za jego sprawą płyta jest ciekawsza, zróżnicowana i kryje sporo ciekawych melodii. Trzeba przyznać, że band przyłożył się do komponowania kawałków i w efekcie mamy 12 przemyślanych utworów, które zabierają nas w rejony melodyjnego death metalu, czy melodyjnego metalu z nutką thrash metalu. Mimo upływu lat wciąż wysoką formę wokalną prezentuje Anders Friden.

Melodyjny death metal na pewno znajdziemy w rozpędzonym i agresywnym "State of Slow Decay" i tutaj band przypomina nam stare dobre czasy. Jest energia, jest pazur, jest duża dawka melodyjności, a wszystko zagrane z pomysłem. Podobne emocje wzbudza zadziorny "Meet Your maker" z niezwykle chwytliwym refrenem. Bardzo dobry start mamy i killer goni killer. Troszkę wolniejsze tempo i nacisk na melodyjny metal, to jest to co nas czeka w "Bleeding out", który ma bardziej komercyjny charakter. O dziwo dobrze się tego słucha. Rockowy "Pure Light of Mind" jako utwór sam w sobie nie jest zły, choć to znów ukłon w stronę radiowego grania i nacisk na rockowy charakter. Imponuje też killer w postaci "The great deceiver", który opiera się na chwytliwych melodiach i mocnym riffie.
 

Płyta na pewno o wiele ciekawsza niż ostatnie wydawnictwa. Nie brakuje szybkich kompozycji, bardziej zróżnicowanych, czy rockowych. Dobrze się tego słucha i nie wieje taką nudą jak na ostatnich dziełach.  Nie jest to może to co kiedyś ten band prezentował, ale w końcu jest to zmiana na lepsze. Jest jeszcze nadzieja dla In Flames i na szczęście stać ich na dobry album. Każdy powinien się zapoznać i wyrobić własne zdanie.

Ocena: 7.5/10

3 komentarze:

  1. Dzisiaj zabieram się za odsłuch. Jeżeli reszta kawałków będzie jak te singlowe to będę zadowolony😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim odczuciu bije wiele ostatnich płyt in flames, więc jest spory postęp 🙂

      Usuń
  2. Ale do ubiegłorocznego Black Halo nie ma startu nawet.

    OdpowiedzUsuń