sobota, 27 lipca 2024

CATEGORY 7 - Category 7 (2024)


 
Ani logo, ani nazwa, ani okładka nie zachęcają do zapoznania się z owym wydawnictwem. Wszystko się zmienia, kiedy tak naprawdę poznajemy kto stoi za owym dziełem. Wystarczy sobie pomyśleć co by było gdyby John Bush dalej śpiewał w Anthrax i kontynuował dziedzictwo "The sound of White Noise". To już nie chodzi o to, że John wraca do ostrzejszego grania, które jest na pogranicza thrash i heavy metalu, ale że to jest równie świetne co właśnie jego pierwszy krążek z Anthrax. Catagory 7 powstał w 2023r i mamy tu prawdziwą śmietankę. Poza Johnem Bushem mamy basistę Jacka Gibsona z Exodus, perkusistę Overkill czyli Jasona Bittnera. Z kolei na gitarze jest Phil Demmel, który jest w zespole Kerry Kinga, a drugim wioślarzem jest Mike Orlando, którego można kojarzyć z Adrenaline Mob. Wielkie nazwiska i oczekiwania też wielkie względem debiutanckiego albumu zatytułowanego po prostu "Category 7".

Okładka nie robi wrażenia, samo brzmienie już ciekawsze i bardziej dopracowane. Dodaje całości drapieżności i nadaje thrash metalowego feelingu. John Bush w bardzo dobrej formie i znów znakomicie odnajduje się w takiej stylistyce. Bush to wiadomo, że specjalista w swoim fachu i miło jest znów go usłyszeć w takiej stylistyce. Potęgą Category 7 przede wszystkim jest warstwa instrumentalna. Jest pazur, agresja, ale zarazem urozmaicenie i przebojowość. To nie tylko pędzenie bez pomysłu i cały czas band zaskakuje ciekawymi pomysłami i partiami gitarowymi. Znakomite balansowanie między thrash metalem i heavy metalem.  Wielkie gwiazdy zebrały się, żeby stworzyć coś naprawdę dobrego i troszkę wykorzystać nasz sentyment do czasów Johna Busha w Anthrax. Zabieg jak najbardziej udany.

Płyta zawiera 10 kawałków i daje to nam około 51 minut muzyki. Panowie zaczynają z grubej rury i dostajemy pozytywne zakręcony "In Scitches". Od razu wiadomo co i jak. Soczysty riff, szybkie tempo, zabawa melodiami i partiami gitarowymi. Echa Anthrax są i tego nie da się pominąć. Jest jeden szczegół. Od czasów "The Sound of white noise" John Bush nie miał tak agresywnej otoczki. Późniejsze płyty z Anthrax były trochę dziwne i ciężko strawne. Teraz czuje jakbyś wrócili do tamtych czasów, które najbardziej cenię. To spory atut Category 7. Dalej mamy rozpędzony "Land i used to love", gdzie słychać nacisk położony na melodyjność i przebojowość. Brzmi to bardzo dobrze i słucha się tego z niezwykłą przyjemnością. Połamane melodie i partie gitarowe i zabawa konwencją to atuty "apple of discord", który znów przypomina troszkę twórczość Anthrax. Thrash metal pełną gębą mamy w zadziornym "Exhausted", który brzmi jak hołd dla lat 90. John Bush znakomicie współgra z tym co reszta gra, aż miło słuchać jaka chemia jest między muzykami. Band nie zwalnia i cały czas serwuje nam mocne dźwięki i nie inaczej jest z "Runaway Truck".  To wejście perkusji w "Mousetrap" przyprawia o gęsią skórkę, a kiedy wkraczają gitary to można stwierdzić że to najostrzejszy kawałek na płycie. Śmiem stwierdzić, że najlepsza kompozycja na płycie. Jest energia, pomysłowość i znakomite aranżacje, które wbijają w fotel. Co za pokaz mocy.Ileż melodyjności i chwytliwości w "Through Pink Eyes" i to znów znakomity przykład, że band grać potrafi i ma pomysł na siebie. Kawał dobrej roboty. "Etter Stormen" to 8 minutowy instrumentalny kawałek i w moim odczuciu troszkę za długi. Jest dobrze, ale szłoby by to zmieścić w 4 minutach.

John Bush wraca troszkę jakby na stare śmieci i miło jest go znów usłyszeć w takiej stylizacji i przy takich dźwiękach. Dobrze, że jest tu nie tylko agresja, ale i pomysł na to wszystko. Dzięki temu materiał jest na wysokim poziome i dostarcza sporo frajdy. Od początku do końca utrzymują zainteresowanie słuchacza i przypominają się stare dobre czasy Busha w Anthrax. Mam nadzieję, że Category 7 utrzyma się i nie będzie jednorazowym przedsięwzięciem.

Ocena: 8.5/10

2 komentarze: