czwartek, 25 lipca 2024

KRILLOAN - Return of Heralds (2024)


 "Emperor Rising" czyli debiut szwedzkiego Krilloan został bardzo dobrze przyjęty i nic dziwnego, że band dalej tworzy i kontynuuje ścieżkę obraną na debiucie. Najnowszy krążek zatytułowany "Return of the Heralds" w dalszym ciągu serwuje nam rycerski, energiczny i bardzo melodyjny heavy/power metal, w którym są wyraźne wpływy Stormwarrior, Hammerfall, a nawet Running Wild. Jakość wciąż na wysokim poziomie, ale to było do przewidzenia. To jedna z tych płyt, obok których nie można przejść obojętnie.

Płyta ukaże się 20 września roku 2024 nakładem Scarlet Records i jak grzecznie poczekacie to dostaniecie prawdziwą ucztę w kategorii heavy/power metalu. Band złożony z utalentowanych muzyków już o to zadba. Alex Vantrue to wokalista o silnym głosie i potrafi roznieść na kawałki. Do tego potrafi nadać klimat i przebojowy charakter. Można go słuchać bez końca i nigdy się nie znudzi. Krilloan to również dobrze zgrane i pełne pasji popisy gitarowe Holmgreen/brockmann. Panowie potrafią grać szybko, zadziornie, ale też klimatycznie i bardziej epicko. Każdy znajdzie coś dla siebie. Aranżacje są na wysokim poziomie, a do tego same pomysły na utwory też pozytywne zaskakują.

Na płytę trafiło 10 kawałków i na dzień dobry dostajemy "Antlatean Sword" i od razu co się rzuca, że band stawia na klasykę i sprawdzone patenty. Nie wieje nudą, bo kapela gra po swojemu i stara się odświeżyć oklepaną formułę. Brzmi to naprawdę bardzo dobrze i ja się przy tym świetnie bawię. Echa Running Wild dają o sobie znać w "Kings of the iron Hill" i to również energiczny i bardzo przebojowy kawałek. Wszystko jest dopracowane i imponuje pomysłowość. Melodyjny riff otwiera utwór, a chwytliwy refren zadowoli nie jednego maniaka power metalu. Troszkę za bardzo przekombinowany jest "Blood & Fire", troszkę za toporny. Nie jest to też gniot, bo mamy tu pełen pasji i epickości refren i pewne zapędy pod Manowar. Druga część o wiele ciekawsza, ale sam utwór już troszkę odstaje od reszty. Moje serce skradł od pierwszych dźwięków "Hammer of Wrath" i bije z niego taka pozytywna energia i do tego te zaloty pod Running Wild. Cudo! Sam refren też niby banalny, a zarazem taki genialny. Nieco urozmaicony i bojowy "Avenging Son" też dobrze wypada, a jeszcze więcej klasyki słychać w "Return of Heralds" i ktoś chyba nasłuchał się stormwarrior czy gamma ray. Co za killer! Klimatyczna ballada "The kingkillers tale" to mocna rzecz, która łapie za serce. Brzmi jak hołd dla starych, dobrych ballad Blind Guardian. Końcówka płyty to szybszy "We burn" i nastrojowy "Beyond the Gates".

Drugi album jak dla mnie ciut słabszy od debiutu, ale to wciąż wysokim poziom grania. Czasami niedostępny dla wielu innych kapel. Ten album ma to wszystko co jest istotne w power metalu. Bardzo dynamiczna i przebojowa płyty, która umacnia pozycję Krilloan nie tylko na szwedzkiej scenie metalowej, ale i światowej. Świetna płyta nagrana przez świetny band!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz