Pamiętacie zespół Montany? To właśnie z tej formacji wywodzi się wokalista Patrick van Maurik, który od 2021 roku pełni również rolę frontmana w holenderskiej grupie Black Knight. Historia tej kapeli sięga 1982 roku, a w ich muzyce wyraźnie słychać wpływy takich legend jak Metal Church, Primal Fear czy Accept. 5 lipca światło dzienne ujrzał czwarty album studyjny zespołu, zatytułowany The Tower. To pierwsze wydawnictwo z nowym wokalistą i bez wątpienia – propozycja warta uwagi.
Zespół stawia na mroczny klimat i ciężkie riffy, które idealnie współgrają z posępną, nastrojową okładką płyty. Black Knight potrafi zaciekawić słuchacza i wciągnąć go w swój muzyczny świat – co w dzisiejszych czasach, przy natłoku premier, nie jest wcale takie oczywiste. Siła tej płyty tkwi przede wszystkim w umiejętnościach muzyków – gitarzyści Ruben i Gert Jan Vis wykonują tu kawał solidnej roboty. Choć może brakuje tu muzycznego przełomu czy błysku geniuszu, to jednak zespół nadrabia atmosferą, różnorodnością i konsekwentnym ciężarem.
Wpływy Metal Church wyraźnie dają o sobie znać w tytułowym utworze The Tower. Zespół korzysta z podobnych patentów, tworząc mroczną aurę, w której nie brakuje thrashowych elementów w stylu Kurdta Vanderhoofa. Z kolei Survive to przykład, jak Black Knight potrafi flirtować z nowoczesnym brzmieniem – utwór jest drapieżny, pełen energii i pomysłowych rozwiązań aranżacyjnych. Bardzo dobrze buja Exploration, balansujący na granicy heavy metalu i hard rocka – wyraźnie słychać tu echa Judas Priest.
Klimat lat 80. i duch Acceptu odzywają się w Misery – to jedna z ciekawszych i bardziej wyróżniających się kompozycji na płycie. Mroczna atmosfera naprawdę robi tu różnicę. Agresywny Die to bezpośredni ukłon w stronę Primal Fear – ostry riff i chwytliwy refren napędzają ten numer z prawdziwą siłą. Rise wypada nieco słabiej – to bardziej rockowy kawałek, który niestety gubi się w aranżacyjnej przeciętności. Na szczęście zadziorny Deceivers wraca do klimatów Accept, a energiczny, pełen ognia Fire ponownie przypomina o inspiracjach Judas Priest.
Nowy album Holendrów to pozycja zdecydowanie godna uwagi. Choć nie jest to dzieło pozbawione słabszych momentów, to całość wypada na duży plus. Mroczna atmosfera, ciężkie riffy i spójność kompozycyjna sprawiają, że The Tower to propozycja solidna i pełna charakteru. Dobra robota – oby Black Knight dostarczał więcej tak udanych płyt w przyszłości.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz