Miło znów zobaczyć starych kumpli Alice Coopera w jednym składzie. W zespole pojawiają się dobrze znane nazwiska – Michael Bruce, Dennis Dunaway oraz Neal Smith. Gościnnie dołącza nawet Glen Buxton, którego obecność – choć posthumiczna – dodaje temu projektowi symbolicznego wymiaru. W latach 70. działał legendarny The Alice Cooper Band, a po wydaniu albumu "Muscle of Love", Alice rozpoczął solową karierę, odcinając się stopniowo od dawnego kolektywu.
Teraz, po ponad 50 latach, The Alice Cooper Band powraca z ósmym studyjnym albumem zatytułowanym "The Revenge of Alice Cooper". To powrót nie tylko zespołu, ale też ducha klasycznego rocka lat 70. oraz estetyki shock rocka, z której grupa zasłynęła. Album przywołuje atmosferę debiutanckich nagrań – z surowym brzmieniem, psychodelią, teatralnością i mrocznym klimatem.
Skład zespołu jest doskonale znany fanom i słychać, że mimo upływu lat panowie wciąż są w formie. Udało im się stworzyć energetyczne, spójne dzieło, które doskonale oddaje ducha lat 70. Jest tu przestrzeń, groove, brudna ekspresja i dbałość o detale. Zarówno okładka albumu, jak i produkcja dźwięku potwierdzają ten kierunek – powrót do źródeł.
Na płycie pojawia się też Robby Krieger z The Doors, który gościnnie zagrał w klimatycznym utworze „Black Mamba” – i nic dziwnego, że to właśnie ten numer wybrano na singiel promujący album. Mamy również pełen energii, surowy rock’n’roll lat 70. w „Wild Ones”, czy teatralny klimat grozy w „One Night Stand”. Nuty balladowego zadumy wybrzmiewają w subtelnym „Blood on the Sun”, a „Money Screams” to powrót do prostych, ale przebojowych riffów rodem z dawnych lat. Z kolei „What a Syd” urzeka psychodeliczną aurą i teatralną konstrukcją. Wreszcie „What Happened to You” wnosi sporą dawkę energii i pozytywnego nastroju – nie brakuje w nim lekkości i charakterystycznego dla Coopera ironicznego uśmiechu.
Dla tych, którzy kochają stare płyty Alice Coopera i autentyczny rock lat 70., "The Revenge of Alice Cooper" będzie prawdziwą ucztą. Nie jest to może najlepsze dzieło w jego dorobku, ale bez wątpienia zasługuje na uznanie za styl, konsekwencję i klimat. Warto dać temu albumowi szansę – choćby po to, by przekonać się, że duch dawnego rocka wciąż żyje.
Ocena: 6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz