piątek, 18 lipca 2025

REIGN OF GLORY - Slingshot (2025)


 Jeśli komuś wciąż mało Marka Boalsa, śmiało może sięgnąć po nowy album amerykańskiej formacji Reign of Glory. Zespół porusza się w stylistyce klasycznego heavy metalu z wyraźnymi wpływami hard rocka. Na koncie mają debiutancki album wydany w 2022 roku. Choć to formacja wciąż mało znana, obecność Marka Boalsa daje im realną szansę na dotarcie do szerszej publiczności. Wokalista, który dał się już poznać z bardzo dobrej strony w formacji Crylord Bogusława Balceraka, tym razem prezentuje swoje możliwości na płycie Slingshot, wydanej 18 lipca nakładem Roxx Records.


Styl Reign of Glory nieco odbiega od neoklasycznego power metalu, jaki znamy z Crylord. Zamiast tego dostajemy solidną porcję klasycznego heavy metalu z domieszką hard rocka. Słychać tu wpływy takich legend jak Dio czy Rainbow. Trzeba przyznać, że Reign of Glory to jeszcze nie zespół z absolutnej czołówki, ale nie można im odmówić pasji, umiejętności budowania ciekawych riffów i wyczuwalnego potencjału. A mając u steru wokalistę klasy Boalsa, mogą zdziałać naprawdę wiele.


Reszta składu to również muzycy z doświadczeniem. Gitarzysta Nick Layton i perkusista Jeffrey McCormack są dobrze znani fanom Firewolfe, natomiast basista Roger Dale Martin gra również w Emerald. Panowie tworzą zgraną ekipę, co słychać w dopracowanym brzmieniu i spójności materiału.


Choć okładka płyty nie zachwyca, muzyka broni się bez problemu. Album zawiera dziesięć utworów i każdy wnosi coś wartościowego. Na dobry początek dostajemy energetyczny „Hold On” – szybki, zadziorny kawałek, w którym można wyczuć ducha Rainbow. Następnie mroczny i klimatyczny „Higher Ground” przywodzi na myśl patenty znane z twórczości Whitesnake. „Unholy Prophet” to bardziej bezpośredni i ostry numer, w którym słychać inspiracje Dio, choć zabrakło mu nieco przebojowości.


Na szczególną uwagę zasługuje utwór tytułowy – „Slingshot of Faith”. To bardziej stonowany i przemyślany kawałek, emanujący klimatem lat 80. Wyróżnia się również pełen energii i chwytliwości „Shout”, gdzie zespół zgrabnie łączy wpływy Dio i Scorpions, tworząc klasyczny kawałek, który zaliczam do najlepszych na płycie . Kolejny udany numer to „Unashamed” – prostszy, bardziej rockowy, ale bardzo przyjemny dla ucha.


Nick Layton błyszczy techniką w „Holy, Holy, Holy”, pokazując, że jest gitarzystą wysokiej klasy. Na koniec dostajemy prawdziwą petardę – „Too Close to Midnight”, gdzie Reign of Glory prezentuje się w pełnej krasie. To właśnie w takiej stylistyce wypadają najefektywniej.


Mark Boals pozostaje klasą samą w sobie – jego wokal potrafi zamienić przeciętny utwór w coś wyjątkowego. Charyzma, barwa i technika sprawiają, że każda fraza niesie za sobą emocje. Jego obecność w Reign of Glory to prawdziwy atut, który znacząco podnosi wartość zespołu.


Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz