Ciężko nadążyć za produktywnością amerykańskiego zespołu Haunt. Działają od 2017 roku, a na swoim koncie mają już dziesięć albumów. Ich twórczość to hołd dla heavy metalu lat 80., w klimacie zbliżonym do Enforcer, Cauldron czy Night Demon. Grupa stawia na klasyczne brzmienie i radzi sobie w nim całkiem dobrze, choć światowej kariery jeszcze nie zrobiła. Najnowszy album nosi tytuł Ignite i ukazał się 13 sierpnia.
Od 2023 roku skład Haunt pozostaje niezmienny. Centralną postacią jest Trevor Church – odpowiada zarówno za partie wokalne, jak i gitarowe. W sferze gitar wspiera go Andy Lei. Razem tworzą zgrany duet, serwując solidną dawkę riffów i solówek. Nie ma tu jednak nic przełomowego – to raczej rzemieślniczo dobry materiał. Trevor jako wokalista sprawdza się poprawnie, choć trudno nazwać go wyjątkowym. Ignite nie przynosi rewolucji, a jedynie kontynuuje sprawdzony kierunek.
Na wyróżnienie zasługuje klimatyczne wprowadzenie w postaci Extraordinary Life. Utwór ma ciekawą aranżację i nastrój, ale brakuje mu mocy i drapieżności. Sporą dawkę melodyjności i klasycznych zagrywek znajdziemy w Eventide – jednym z najciekawszych momentów albumu. Ciekawie wypada również mroczniejszy, lekko psychodeliczny utwór tytułowy Ignite oraz przesiąknięty duchem NWOBHM Not the Same. Więcej energii wnosi dynamiczny Long Cold Lonely Winter, natomiast spokojny If I Said Goodnight niestety nie broni się jako ballada.
Haunt to zespół, który zdaje się stawiać bardziej na ilość niż na dopracowanie jakości. Trzeba im jednak oddać, że z pasją odtwarzają klimat lat 80., a miejscami nawet lat 70. Chęci i zaangażowanie mają ogromne, ale ich potencjał kompozycyjny wymaga jeszcze rozwinięcia. Ignite to album przyjemny w odsłuchu, lecz niewiele z niego zostaje w pamięci.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz