wtorek, 6 marca 2012

STEELER - Rullin The earth (1985)


Jak przystało na solidną niemiecką machinę, heavy metalowy STEELER nie kazał czekać długo swoim fanom na kolejny album z rasowym heavy metalem oddający w pełni niemiecki heavy metal spod znaku WARLOCK, ACCEPT, RUNNING WILD, czy też SCORPIONS. „Rullin The Earth” to tak na dobrą sprawę kontynuacja muzyczna stylu wypracowanego na debiutanckim „Steeler”. Choć nie obeszło się też bez pewnych kosmetycznych zmian. Przede wszystkim można wyłapać wpływy innych kapel niż typowo niemieckich, są wpływy brytyjskie, a nawet amerykańskie. Słychać przede wszystkim dojrzałość muzyków, zwłaszcza Petera Burtza, który tym razem się jakby bardziej oszczędzał i już jego wokal nie jest taki zadziorny jak na debiucie. Co nie ulega zmianie to popisy gitarowe Axela, które w dalszym ciągu urzekają słuchacza swoją energią, melodyjnością i zadziorności, a lekkość przechodzenia między motywami sprawia że słucha się tego z wielkim podziwem. Niestety poprawie nie uległa produkcja i brzmienie albumu i to jest bez wątpienia wielka strata dla samego wydawnictwa.

To co z czego Axel jest dzisiaj znany to również z klimatycznych intr, które otwierają album. Tutaj może nie do końca jest to zaprezentowane, ale jakby nie było tytułowy „Rullin The earth” rozpoczyna się bardzo klimatycznie i spokojnie. Utwór jest bez wątpienia dobrym przykładem jak grać energicznie i dynamicznie. Choć brzmi to wtórnie i zalatuje pod „Back In The Village” IRON MAIDEN to może się podobać, przede wszystkim ze względu na bardzo elektryzującą solówkę Axela. Również nie można odmówić dynamiki i rytmiczności nieco rockowemu „ Shellshock”, który pod względem konstrukcji i melodyjności przypomina mi PRETTY MAIDS czy też 220 VOLT. Jedną z najciekawszych kompozycji jest bez wątpienia stonowany „Le The Blood Run Red” który cechuje się rockową zadziornością i taką lekkością. Co może przykuć szczególną uwagę słuchacza to bez wątpienia linia melodyjna stworzona przez Axela, a także bojowe chórki. Oczywiście nie mogło się obyć bez pięknej ballady i w tej roli „Heading For The End” , który jednak nie robi większego wrażenia. Bez wątpienia ostoją i najbardziej atrakcyjnymi utworami są dwa szybkie killery, a mianowicie „Maniac” z prostym refrenem i takim dość sztandarowym riffem, które można by przyporządkować do wielu kapel, a także nieco rockowy „Run With The Pack” z jedną z najciekawszych solówek na albumie. Również do grona najbardziej wybitnych momentów na wydawnictwie zaliczyć można instrumentalny „S.F.M 1”, który przypomina poniekąd instrumentalne utwory IRON MAIDEN. Ale w żaden sposób nie można tutaj podważyć stylu, bardzo charakterystycznego dla Axela. Choć tutaj jeszcze brakuje tej finezji, tego wyczucia, tych emocji. Całość zamyka najdłuższa kompozycja, a mianowicie „ Turning Wheels”, która zbudowana jest na bazie wolnego tempa, nieco bardziej klimatycznego motywu i nawet ocieranie się o balladę wyszło utworowi na dobre.

Jeśli coś się sprawdza to po co to zmieniać? Skoro debiut STEELER był bardzo udanym albumem z dużą dawką energii, wypełniony po brzegi przebojami, jeśli potrafił zachwycić styl i forma, to po co to zmieniać, kiedy można sukcesywnie kontynuować i umacniać swoją pozycję. „Rullin The Earth” to właściwie bardzo udana kontynuacja debiutu. W dalszym ciągu dostajemy bardzo solidny materiał, który cechują się dużą melodyjnością, zróżnicowaniem, co sprawia że łatwo wchłania się poszczególne utwory. Kolejny solidny krążek w ramach niemieckiego heavy metalu.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz