poniedziałek, 9 lipca 2012

SERPENT'S KNIGHT - Released From The Crypt (1983)


Początek lat 80 i można rzec że power metal właściwie raczkował. W Stanach Zjednoczonych już pierwsze elementy tego gatunku można było wyłapać amerykańskiej kapeli SERPENT'S KNIGHT, która charakteryzowała się dość specyficznym i wyjątkowym stylem, który łączył klimat doom metalowy, gdzie był mrok i ponurość, z elementy heavy metalu, NWOBHM, czy też właśnie power metalu. Kapela została założona w 1981 roku i dorobiła się właściwie jednego albumu, a mianowicie „Released from The Crypt” który się ukazał w roku 1983. Kapela powinno przyciągnąć sporo fanów nie tylko z ciekawości ale też z powodu lidera grupy a mianowicie Warrela Dane, znanego dzisiaj choćby z NEVERMORE. SERPENT'S KNIGHT to zespół, który na swoim debiutanckim albumie stworzył niesamowitą atmosferę, przesiąkniętą mrokiem i okultyzmem. Gdzie nie ma jakiegoś kopiowania i zespół wykreował dość wyjątkowy styl, taki nieco inny od tego co było grane przez inne zespoły. To co wyróżniało amerykanów to bez wątpienia, oryginalnie brzmiące pomysły ocierające się o takie zespoły jak MERCYFUL FATE, BLACK SABBATH, a czasami w jeszcze inne kierunku. Nie ma kopiowania i wszystko brzmi bardzo specyficznie. Warrel Dane śpiewa tutaj niczym sam King Diamond, a więc jest śpiewaniem falsetem, stosując dość często piski w wysokich rejestrach i mroczne śpiewanie z odwzorowaniem klimatu grozy. Partie gitarowe, ich wydźwięk, oryginalność, poziom techniczny, zadziorność i niezwykła melodyjność przypomina zwariowane pomysły z najlepszego okresu SAVATAGE. Sekcja rytmiczna nawiązuje w dużej mierze do grania w stylu NWOBHM i partie basu nasuwają choćby IRON MAIDEN. Ten aspekt jest również bardzo urozmaicony. I gdybym miał ocenić ów debiutancki album tej kapeli za umiejętności muzyków, za klimat, oryginalność i materiał to dałbym najwyższą ocenę, bo jest to album który zasługuje na to. Niestety odbiór tego niesamowitego wydawnictwa psuje garażowe i niskobudżetowe brzmienie, które czasami utrudnia odbiór poszczególnych kompozycji, a te są wyśmienite, oryginalnie brzmiące jak na owe czasy i bardzo zróżnicowane.

Klimat grozy, mrok, okultystyczna tematyka daje o sobie znać już od samego początku i taki „The Serpent's Reign” przyprawia o gęsią skórkę. „Sorcerer's Apprentice” to utwór o ponurym nastroju, utrzymanym w średnim tempie, ale urozmaicenie to jest coś co towarzyszy każdej kompozycji na tym albumie. Jest balladowe wejście, doom metalowe rozkręcenie i heavy metalowy motyw, który nawiązuje do dokonań wcześniej wspomnianych zespołów. MERCYFUL FATE można wyłapać w rytmiczny i nieco pokręconym „Disturbing the Peace” , który po prostu potrafi oczarować niezwykłymi partiami gitarowymi i charyzmatycznym wokalem. Choć utwór trwa ponad 3 minuty, to dzieje się tutaj naprawdę sporo i to niezwykła umiejętność tej kapeli. Tworzyć, krótkie zwarte kompozycje, które zawierały naprawdę sporo ukrytych motywów, pokręconych melodii, które upiększały poszczególne utwory. „Apollyon the Destroyer” to mimo swojego spokojnego, balladowego wejścia, kompozycja bardzo dynamiczna, z pewnymi elementami power metalu i udanym zabiegiem było tutaj wykorzystanie basu w stylu IRON MAIDEN. Każda solówka na tym albumie jest imponująca, starannie zagrana, z dużą dawką finezyjności, z nastawieniem na emocje, a melodyjność odgrywa gdzieś tutaj mniej znaczącą rolę. Cały album utrzymany jest na równym poziomie, z nieustannym urozmaicaniem materiału poprzez różnego rodzaju motywy i różnego rodzaju kompozycje. „White Rabbit” to kompozycja bardziej stonowana, nieco spokojniejsza i słychać wyraźnie inspirację psychodelicznym rockiem. Trzeba przyznać że jest to bardzo udany cover JEFFERSON AIRPLANE. Nawet spokojna, rozbudowana ballada w postaci „Tears of Love” pasuje idealnie do całości i ubarwia cały krążek. Nie da się ukryć że wszystko tutaj opiera się na specyficznym wokalu Warrela oraz niesamowitych partiach gitarowych, które ocierają się o perfekcję. Jest i zadziorność, ale jest też niezwykła pomysłowość i biegłość przechodzenia między różnymi motywami i świetnie to słychać w przebojowym „Long Live Heavy Metal”. Oczywiście apetyt zaostrza każdy mocniejszy, szybszy utwór i „Trial By Fire” to prawdziwy dynamit, gdzie mamy udany miks heavy i power metalu. SERPENT'S KNIGHT nagrał świetny album, a to dlatego że nie miał problemu pomimo 12 utworu zaskoczyć. „Sleeze” jest bardzo rytmiczny i niezwykle melodyjny i choć formuła podobna, to brzmi nieco inaczej niż poprzednie kompozycja, a to nie lada sztuka.

Released From The Crypt” to bez wątpienia jeden z ciekawszych albumów jakie wyszły na początku lat 80. Tutaj znajdziemy w końcu dość oryginalny styl, który gdzieś w pewnym stopniu przypomina MERCYFUL FATE, SAVATAGE, tutaj znajdziemy specyficzny klimat, tutaj można przeżywać i zachwycać się tym co potrafią muzycy, co wyprawiają i jakie mają ciekawe pomysły co do realizacji poszczególnych kompozycji. Jedynie brzmienie jest tutaj prawdziwym minusem który momentami nieco utrudnia odbiór. Jednak mimo wszystko warto zapoznać się z tym jakże ciekawym wydawnictwem.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz