Głównie metal niemiecki kojarzy
się z topornością, surowością, prostotą i gdy odpaliłem jeden
jedyny album niemieckiego zespołu THUNDERSTEEL to żadną z
powyższych cech się nie doszukałem. I śmiało można powiedzieć,
że debiutancki album „Thundersteel” brzmi jak album
nagrany przez kapelę z innego rejonu. Jest tutaj lekkość,
melodyjność, shredowe popisy gitarowe wykonywane przez duet
Semmerlrodt/Schaffer są wyrafinowane, skonstruowane z dużą
starannością, pomysłowością i pod tym względem nie można
narzekać na ich atrakcyjność. I tak właściwie to przez cały
album przewijają się motywy bardzo melodyjne, nie brakuje w tym
wszystkim dynamiki i przebojowości. Niemiecki charakter można
wyłapać w brzmieniu, gdzie gitary momentami brzmią jak te z ACCEPT
czy STEELER, albo w sposobie śpiewania przez Nilsa Lange, gdzie jest
zadziorne śpiewanie które przypomina manierę wokalisty z
GRAVE DIGGER. Od momentu założenia kapeli tj 1990 do momentu
wydania płyty minęły 4 lata i słychać po albumie, że były to
lata starannego przygotowywania albumu i nie ma się zbytnio do czego
przyczepić. Zarówno sfera czysto techniczna jak i zawartość
nie wzbudzają wątpliwości, że jest to album prezentujący muzykę
power metalową na najwyższym poziomie.
Zawartość jest nadzwyczaj atrakcyjna.
Otwarcie w postaci rytmicznego i dynamicznego „Burning in Hell”
jest strzałem w dziesiątkę. Jest zapadający refren i prosty motyw
wsparty popisami gitarowymi, ale tak brzmi niemal całość. W
podobnej formule utrzymany jest szybki „Flash and Thunder” ,
zadziorny, z niemieckim charakterem „In The Night”.Popisy
shredowe ocierające się o neoklasyczne granie słychać choćby w
melodyjnym „Holy War”,czy
też „I want you” gdzie
zespół stawia na power metalową strukturę, która
urozmaicają właśnie poprzez zróżnicowane motywy gitarowe,
przez dużą ilość melodyjnych solówek. Zespół
jednak nie jedzie w kółko na jednej szybkości, oj tutaj
pojawiają się kompozycje jak „Face The Evil”
gdzie główną rolę odgrywa bardzo atrakcyjna melodia wyjęta
z neoklasycznego grania, gdzie szybkość nie ma tutaj znaczenia, a
liczy się tylko przebojowy charakter. Sporo urozmaicenia wprowadza
bojowy „Nightmare”
z średnim tempem które jest przeplatane nieco szybszym.
Najwolniejszym, najcięższym i najmroczniejszym utworem jest nieco
toporny „Cold As Ice”
gdzie jest przyozdobiony licznymi atrakcyjnymi solówkami
gitarowymi które pokazuje że shredowe granie zespołowi nie
jest obce.
THUNDERSTEEL
nie nagrał dużej liczby albumów, nie nagrał czegoś
rewolucyjnego, nie stworzył niczego nowego, jednakże to co
zaprezentował bardzo ciekawą wizję grania power metalu, gdzie jest
nacisk na melodie, szybkość, dynamikę, przebojowość i wykonanie
techniczne. Główną rolę odgrywają oczywiście gitary,
które kierują w stronę słuchacza sporo świetnych solówek
i motywów. Na plus oczywiście wplątywanie motywów
ocierających się o shredowe czy też nawet neoklasyczne granie.
Mało w tym niemieckiego charakteru, ale pozostała solidność i
granie na wysokim poziomie, które jest typowe dla tego kraju.
Po tym albumie wydał jeszcze mini album, a potem się rozpadł, a
szkoda bo drzemał w nich ogromny potencjał.
Ocena:
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz