czwartek, 12 lipca 2012

UNREST - Taste It (1992)


Jednym z znaczących zespołów heavy metalowych, który stanowił trzon sceny niemieckiej był bez wątpienia zespół o nazwie UNREST. Jest to kapela, która idealnie wpisuje się w styl typowy dla niemieckich potęg metalowej sceny, a więc w to co grali w latach 80 ACCEPT, WARLOCK, GRAVE DIGGER, czy późniejszy X- WILD. Typowe, oklepane i nieco przewidywalne niemieckie i sprawdzone solidne granie heavy metalu tak można by w skrócie opisać styl UNREST. Może i styl taki typowy dla niemieckiej sceny heavy metalowej, to jednak jest to zespół który swoją solidnością dorobił się nawet nie małej dyskografii, a wszystko się zaczęło w roku 1988 kiedy to został założony UNREST. W przeciągu pierwszych trzech lat zespół zajmował się produkcją swoich dwóch pierwszych dem oraz koncertowaniem. W roku 1992 przyszedł czas na pierwszy album czyli „Taste It”. To w jaki zespół zaprezentował swój styl, sprawił że szybko byli porównywani do ACCEPT czy też GRAVE DIGGER. Nic dziwnego, kiedy wokalista Sonke Lau przypomina manierę Udo Dirkschneidera. Jest podobny zadzior, drapieżność i technika. To co wygrywa duet gitarzystów, czyli Kuhn / Wieckert nie odbiega od standardu i od tego co było na rynku, a także tego co prezentowało większość kapel niemieckich. Nacisk na solidność, drapieżność, odrobina toporności wymieszana z melodyjnością podkreśla ten charakterystyczny dla Niemiec stylu. Natomiast sekcja rytmiczna tworzy odpowiednie tło pod te elementy, a więc mamy i dynamikę, szybkość, a także urozmaicenie, kiedy tylko jest to potrzebne. Ten element również nie zawodzi.

Mimo sprawdzonych patentów debiut nie powalił, nie zachwycił i przeszedł bez większego zainteresowania. Co zawiodło? Może wszystko po trochu? Umiejętności muzyków były takie na poziomie powszechnym i niczym nie zaskakują, wszystkie jest standardowe, zwłaszcza sama zawartość. Oczywiście otwarcie w postaci „Keeper Of The Law” zwiastuje całkiem co innego. Przebojowy motyw, dynamika, przeplatane atrakcyjne, chwytliwe melodie, a z tym na albumie jest różnie. „Hunter” niestety jest zbyt długi i nieco monotonny, a szkoda bo zaczynało się całkiem ciekawie, tak w stylu ACCEPT. Zespół bez wątpienia lepiej radzi sobie z szybszymi kompozycjami i słychać to w ostrym „Fight Till We Fall” , zadziornym „Stand Up” odegrany z zachowaniem pewnego schematu ACCEPT, smaku dodają bardzo ciekawe pojedynki na solówki. W podobnej dynamicznej konwencji utrzymany jest przebojowy „Unrest Rock”, bojowy „Hell On Wheels” z chwytliwym i pobudzającym refrenem. UNREST znakomicie sobie radził przede wszystkim z naśladowaniem stylu ACCEPT i tego najlepszym dowodem szybki „War On Tv” czy tez stonowany „No way Out”.

UNREST zrodził się jako słabsza wersja ACCEPT, jednak na debiucie zaprezentowali solidny materiał, który mimo dobrej roboty jawił się jako dość przeciętny album. Powody tego należy upatrywać w sztywnym stylu, który jest tylko cieniem wielkiego ACCEPT, pomysły, melodie takie standardowe, powszechne i do bólu obstukane. Materiał w dużej mierze nie zaskakuje, ale jedno trzeba przyznać miło się tego słucha i za to należy pochwalić UNREST za solidność do końca.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz