niedziela, 22 lipca 2012

X - WILD - Monster Effect (1994)


Imitowanie RUNNING WILD i czerpanie pomysłów z tego co nagrał zespół Rolfa Kasperka na przestrzeni 1990-1992 czyli bazując na takich albumach jak „Blazon Stone” czy też ulubionym przeze mnie albumie „Pile Of Skulls” nie każdemu może przyjść łatwo i czasami jest to porywanie się z motyką na słońce, ale X WILD był jednym z tych zespołów, który ocierał się o poziom RUNNING WILD, a także nawiązywał do ich stylistyki. Na czym polega fenomen zespołu i dlaczego im ta sztuka wychodziła znakomicie? Cały kunszt i potęga tego zespołu tkwiła przede wszystkim w muzykach, którzy wcześniej występowali w RUNNING WILD. Tak to właśnie basista Jens Becker ze swoim charakterystycznym stylem grania, z tworzeniem klimatu, to Axel Morgan wygrywające dynamiczne i melodyjne partie gitarowe czy też w końcu Stefan Schwarzmann który również jest motorem napędzający tą całą machinę, dając upust szaleństwu i dynamice. Jedyną różnicą między dwoma kapelami jest wokal. Frank Knight nigdy nie będzie śpiewał jak Rolf, ale również ma charakterystyczny wokal, również ma niezłą charyzmę, zadziorność i sporo w tym maniery Udo Dirkschneidera. Może nieco kontrowersyjny wokal, ale całościowo taki rozkład sił dał światu 3 znakomite albumy. Po bardzo dobrym przyjęciu debiutu „So What” zespół szybko rozpoczął prace nad „Monster Effect” i sporo utworów które tam trafiły to pozostałości po sesji nagraniowej „So What” i tak po upływie kilku miesięcy pojawił się w końcu album. Słychać już większa dojrzałość. Jest lepszy tytuł albumu, jest lepsze brzmienie, które jednak dalej uderza w kierunku albumu „Pile Of Skulls”, natomiast pod względem stylu, konwencji, przebojowości mamy w dalszym ciągu to samo.

Skoro na opakowanie jest wzorowane na płytach RUNNING WILD, skoro muzycy są znani z tej kapeli, to i nie powinno dziwić że i kompozycje w takiej konwencji są utrzymane. Może być dla jednych minus, bo jest niby wtórne i nawiązujące do stylu Rolfa Kasperka, ale w tym przypadku to jest duży atut kapeli. Cały materiał rozpoczyna klimatycznie niczym „Pile Of Skulls” i utwór „Wild Knight” to prawdziwa petarda, z której emanuje energia, jest pędząca sekcja rytmiczna, jest prosty i zapadający w głowie motyw, jest klimat RUNNING WILD, głównie uderzający w najlepszy album, czyli „Pile Of Skulls”. Ta kompozycja spokojnie mogłoby zdobić krążek Rolfa Kasperka. Troszkę elementów IRON MAIDEN można wyłapać w rytmicznym „Souls Of Sin” gdzie zespół stawia tym razem na średnio tempo, stawia na prosty motyw i oczywiście na przebojowość. Świetnie brzmi w swojej konwencji melodyjny i nieco rycerski "Theatre of Blood" który znakomicie cofa nas do czasów, kiedy to świat podbijał „Death Or Glory”. "Heads Held High" to takie typowe granie dla niemieckiej sceny heavy metalowej, gdzie musi być zadziorność, surowość, odrobina toporności i tutaj jest miks RUNNING WILD z ACCEPT. I inspirację ACCEPT w dalszym ciągu słychać w stonowanym, nieco mroczniejszym "Dr. Sardonicus". Nieco monotonny motyw, nieco mniej ciekawy refren i mamy pierwszy nieco słabszy kawałek na płycie. Kolejną petardą na albumie jest genialny „Sinners And Winners” , który jest świetnym przykładem żę X WILD znakomicie radził sobie z byciem drugim RUNNING WILD i ten kawałek pod względem dynamiki, struktury, przebojowości, feelingu nawiązują w znakomity sposób do twórczości RUNNING WILD z okresu 1989 – 1992. Jeden z najlepszych utworów X WILD. Nieco inaczej znów brzmi „Monster Effect” gdzie znów wraca średnie i wolne tempo. Tutaj znów zespół uderza w nieco inne rejony, jest coś z SAXON, no i więcej tutaj rockowego zacięcia. Ciekawy efekt, ale jak dla mnie nie do końca udany. Też nieco rockowego feelingu uświadczymy w rytmicznym "Serpents Kiss" które ma coś z takiego „Raw Ride”. Solidnym utworem jest „Sons Of Darkness” gdzie jest nacisk na zróżnicowanie i przeplata się szybsze jak i wolniejsze tempo i jest to udana mieszanka stylu ACCEPT z RUNNING WILD. Sporo urozmaicenia w ramach albumu wnosi nieco rockowy "D.Y.T.W.A.C" , z nieco mało przekonującym motywem i nieco nudnawym pomysłem i wykonaniem czy też w końcu instrumentalny „King Of Speed”, który również przypomina te z albumów RUNNING WILD.

Po co zmieniać coś w stylu zespołu skoro formuła się sprawdza? A ten album jest tego najlepszym dowodem. X WILD gra wtórnie, bazując na tym co prezentował RUNNING WILD, jednak robił to z wielką gracją jak mało kto. Ten album jest bardzo dobry i gdyby zespół popracował nad niektórymi utworami to kto wie, jaki byłby efekt. „Monster Effect” to album za pewne dojrzalszy od debiutu, choć poziom muzyczny tutaj jest nieco niższy. Solidny album heavy metalowy, który wypełnia kompozycję, które zapadają w pamięci. Mus dla fanów RUNNING WILD.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz