wtorek, 28 kwietnia 2015

HOLY DRAGONS - Dragon Inferno (2014)

Kazachstan raczej nie kojarzy się z heavy/power metalem w żaden sposób, ani tym bardziej ciężko sobie wyobrazić, że są tam zespoły, które grają ten rodzaj muzyki na bardzo wysokim, światowym poziomie. Weźmy taki Holy Dragons, który działa od 1997 roku. W krótkim czasie ta kapela dorobiła się całkiem pokaźnej liczby albumów i uzyskał status wręcz kultowego w swoim rejonie. Na czym polega fenomen tej kapeli? Z pewnością na tym, że zespół jak mało kto znakomicie imituje styl Cage i Judas Priest z okresu albumu „Painkiller”. Co jeszcze wyróżnia ten zespół na tle innych? Poczucie humoru, które zespół wykorzystuje w sferze lirycznej. Nawet po okładkach widać, że zespół ma dystans do tego co robi. Od lat nie schodzą poniżej pewnego poziomu, to też nie miałem obaw by sięgnąć po nowy krążek zatytułowany „ Dragon Inferno”. Od razu widać po okładce i tytułach utworów, że jest wszystko z robione z jajem. Na szczęście w sferze czysto muzycznej jest już powaga i mamy ostry heavy/power metal, który ma wiele wspólnego z Cage. Te podobieństwa nabierają większego sensu dzięki duetowi gitarzystów, którzy tną ostre, zadziorne riffy i melodyjne solówki. Zresztą sam wokalista Ian Breeg brzmi niczym klon Seana Pecka. Podobna maniera wokalna, podobna technika i styl. Nawet brzmienie na nowym albumie też zostało wykreowane na bardziej amerykańskie, ale ma to tez swoje plusy. Płyta ma pazur, jest agresywniejsza. Tutaj jedynym minusem jest zbyt sztuczne, plastikowe brzmienie perkusji. Co ciekawe płyta zaczyna się w miarę spokojnie, ale „Gunship From hell” szybko nabiera prędkości i przeradza się w petardę. Mocniejszy wokal, ostry niczym brzytwa riff, który ma sporo cech wyjętych z thrash metalu. Taki styl musi się podobać. Dalej mamy energiczny i przebojowy „Hollow Man”, w którym wokal jest łagodniejszy, a partie gitarowe jakby bardziej przesiąknięte shredowym feelingiem. Utwór bardzo urozmaicony i dzieje się w nim sporo. Nawet kiedy zespół gra wolniej tak jak to jest zaprezentowane w „Old School Space Battles” to i tak jest to wciąż granie na wysokim poziomie. Energia i przebojowość dalej jest obecna. Klimaty „Painkiller” dają osobie znać w ostrzejszym „Majestic 12” czy w szybkim „Thre Ways of Genocide”. Zespołowi bardzo łatwo przychodzą ciekawe melodie i właściwie wystarczy posłuchać „Ride Cowboy Ride” czy nieco shredowy „Unclicensed Sky Rider”. Na koniec mamy tytułowy „Dragon Inferno” czyli cały album w pigułce. To jest właśnie Holy Dragons.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz