„Titan” to dziewiąty
studyjny album greckiego Septicflesh. Ta płyta ukazała się w 2014
roku nakładem Ward Records i jest to wydawnictwo, które w pełni
podkreśla status zespołu. W końcu to jedna z potęg muzyki
określanej mianem symfonicznego death/black metalu. Grecki
Septicflesh przez lata nagrywał solidne albumy, które podbijały
serca fanów takich bandów jak Dimmu Borgir, Emperror, Moonspell czy
Behemoth. Grecki band to przede wszystkim spec od łączenia
symfonicznego charakteru z brutalnością. Nowy album został nagrany
z rozmachem i wielkim przepychem. W końcu poza zespołem w
aranżacjach udział wzięła Praska Orkiestra Symfoniczna pod batutą
Adama Klemensa oraz Praski Chór Dziecięcy. To już jest dobry dowód
na to, że kapela chciała zaskoczyć i stworzyć naprawdę
wyjątkowy album. Może „Titan” nie jest najlepszy dziełem w
historii greckiego bandu, ale z pewnością nie przynosi im wstydu .
Jak dla mnie na dzień dzisiejszy to jest jeden z ich ciekawszych
dzieł, który na długo zapada w pamięci.Na płycie jest
symfoniczny metal, jest black/death metal, a nawet troszkę
psychodelicznego rocka. Kompozycje imponują pomysłowością,
świeżością i rozmachem. Wokal Spirosa to jeden z tych atutów
zespołu dzięki którym Septicflesh jest sobą i można ich
rozpoznać bez większego problemu. Brakuje może nieco większego
urozmaicenia w tym względzie, no ale wszystkiego nie można mieć.
Znacznie ciekawej prezentuje się sekcja rytmiczna, która niszczy
swoją mocą i zadziornością. Dobre słowo można też napisać o
partiach gitarowych, które są zagrane z dużą swobodą. Nie ma
mowy o graniu na siłę i tylko dla korzyści majątkowych. Właściwie
gdyby nie ta orkiestra i te symfoniczne wstawki to album nie byłby
taki ciekawy jakby mogło się to wydawać. Od strony technicznej
„Titan” imponuje soczystym i czystym dźwiękiem. Klimatyczna
okładka przypomina te z płyt Moonspell. Sama muzyka jest
urozmaicona i wciągająca. Mamy 45 muzyki pełnej emocji i
niespodzianek. Zaczyna się od podniosłego „War in Heaven”
i tutaj naprawdę sporo si dzieje, a symfoniczne elementy są
imponujące i pełne ekspresji. Dalej mamy ostrzejszy „Burn”,
który jest kwintesencją stylu Septicflesh. „Sam album promował
singiel „Order of Dracul” i to nie powinno dziwić,
bo jest to rasowy przebój, który potrafi porwać swoim melodyjnym
charakterem. Właściwie każdy utwór to coś pięknego, a najlepiej
zespół wypada w takich kompozycjach jak „Prototype”
czy „Dogma”. Całość zamyka „The First
Immortal” , który podkreśla to co przewijało się przez
cały album. Grecki Septicflesh nagrał naprawdę ciekawy krążek, w
którym jest brutalność i podniosłość. Sotiros i Christos dają
czadu w kwestii gitarowych, a orkiestry są tutaj taką wisienka na
torcie. Efektem jest przemyślana i zagrana z przepychem wydawnictwo,
które w swojej kategorii jest czymś czego nie można sobie
odpuścić.
Ocena: 8/10
Mnie się bardzo podoba,,Titan'' jednak na pierwszym miejscu jest płyta,,Communion''
OdpowiedzUsuńJestem ogromną fanką Septicflesh,życzę im dalszych sukcesów.