środa, 19 marca 2025
BEHOLDER - In the Temple of the Tyrant (2025)
Wielkimi krokami nadciąga kolejna nowość, której nie można zlekceważyć. 25 kwietnia roku 2025 ukaże się debiut amerykańskiego Beholder. Kapelę w roku 2021 założył gitarzysta Carlos Alvarez, którego możemy kojarzyć z Power Theory czy Shadowdance. Jeśli kocha się miks epickiego heavy metalu z doom metalu, to debiutancki album zatytułowany "In the Temple of the tyrant" będzie pozycją wręcz idealną. Słychać tu wpływy Sorcerer, Candlemass, Shadowdance czy właśnie Judicator. Jest w składzie również Matt Hodsdon z noble beast czy wreszcie znakomity wokalista John Yelland z Judicator. Zacny skład, który może wiele zdziałać. Tak faktycznie jest.
Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest typowy debiutancki album, który nie ma tożsamości, własnego charakteru, który ginie na tle innych wydawnictw. Tutaj od razu widać, że czeka nas coś wielkiego i że ta płyta poruszy nami, czy też zostanie na długo w pamięci. John Yelland to znakomity wokalista, który buduje klimat, napięcie i nadaje całości epickiego rozmachu. Dzięki niemu kompozycje nabierają emocjonalnego feelingu. Ostoją Beholder jest bez wątpienia duet gitarowy Alvarez/ Hodsdon, który stawiają na ciężar i mrok. To zdaje egzamin, bo nie zapominają o wyrazistych riffach i wciągających solówkach. To wszystko jest spójne ze sobą.
Kto ma wątpliwości co nas czeka, niech odpali otwierający " A pale Blood Sky" i tutaj już czuć na dzień dobry mroczny klimat, ciężkie partie gitarowe i ten posępny doom metalowy charakter. Brzmi to mocarnie i chce się jeszcze więcej. Co za moc! Więcej heavy metalowego pazura znajdziemy w bardziej energicznym "Dungeon Crawl" i znów bije z kawałka niezła moc i te elementy wyjęte z true heavy metalu. Band błyszczy i nie ma się do czego przyczepić. Do tego to ostre niczym brzytwa brzmienie. Doom metalowe zapędy dostajemy w nastrojowym "Into the underdark", który pokazuje co drzemie w tym zespole. Panowie to grają z pasją i słychać to od pierwszych sekund. Tomi Joutsen z Amorphis zalicza gościnny występ w rozbudowanym "Eyes of the Deep". Kolejna piękna kompozycja, która w pełni oddaje piękno doom metalu i epickiego heavy metalu. Dostajemy wybuchową mieszankę, która potrafi rozwalić system. Do tego ten kruszący mury wokal Johna. Można słuchać i nie ma się dość. Świetny występ tutaj zalicza! Troszkę bardziej melancholijny i taki stonowany jest w swojej formule "For those Who fell". Heavy metalowy hymn dostajemy w przebojowym "Draconian", który skierowany jest bardziej w true heavy metal i klimaty Manowar. Majstersztyk i jeden z najciekawszych utworów na płycie. Troszkę odstaje w moim odczuciu "Summoned Bound", który jest tylko bardzo dobry. Jakoś nie rzucił mnie na kolana swoimi aranżacjami. To wciąż wysoki poziom! Całość wieńczy rozbudowany i urozmaicony "I magus" i tutaj mamy beholder w pigułce. Jest mroczny klimat, patenty doom metalowe, ale i sporo heavy metalu. Dobra robota!
Płyta robi ogromne wrażenie. "In the temple of the tyrant" to płyta niemal idealna, gdzie pełno tu mroku, ciężaru, heavy metalowego pazura. Bije z tego świeżość, pomysłowość i dbałość o jakość. Tutaj nie ma słabych elementów i wszystko stoi na wysokim poziomie. Od okładki, przez brzmienie, kończąc na kompozycjach. Mocna rzecz i trzeba będzie bacznie przyglądać się poczynaniom Beholder w przyszłości. Brać w ciemno!
Ocena: 9.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oczywiście przez 2 ,,O'' bo miałem 20 parę lat temu włoski Beholder wydał 3 płyty w 2001, 2002, 2004 jak pamiętam i po ptokach. Wtedy ich słuchałem - ten jak dla mnie za ciężki :) wolę Judicatora. Wasz Stefan
OdpowiedzUsuńTak dokładnie to tam ma być ö 🤪
UsuńCóż dwa single brzmią obiecująco.
OdpowiedzUsuń