czwartek, 27 marca 2025
DON AIREY - Pushed to The Edge (2025)
Don Airey to żywa legenda i jeden z najlepszych klawiszowców w muzyce rockowej czy heavy metalowej. Grał dla wielu znakomitych zespołów, liczba płyt na których grał Don Airey. Obecnie grywa w Deep Purple, a ostatni album wypadł naprawdę znakomicie. Don realizuje tez swoją własną solową karierę i 28 marca premierę będzie miał "Pushed To The Edge". Obok Dona skład płyty uzupełnia perkusista Jon Fannigan, basista Dave Marks, gitarzysta Simon Mcbride z Deep Purple, a także Carl santance z nazareth i Mitchel Emms w roli wokalistów. Współpraca Dona z Simonem w Deep Purple bardzo mi się spodobało i nie mogłem opuścić kolejnej współpracy tych dwóch panów.
Sama okładka też przykuwa uwagę i zostaje na długo w pamięci. Klimat baśniowy robi swoje. Samo brzmienie bardzo rockowe i takie typowe dla ostatnich płyt Deep Purple. Co cieszy, to fakt, że nie jest to album instrumentalny i że Don jest wiernym temu co prezentował przez lata. Nie me eksperymentowania, a wycieczka w znajome rejony. Znajdziemy tutaj dużo elementów Deep Purple, czy Rainbow. Jest rock, jest melodyjnie i bywa progresywnie. Don mimo swojego wieku wciąż czaruje. Nie brakuje hitów, wciągających solówek i znakomitej współpracy z Simonem. Panowie tworzą zgrany duet.
Jeśli ktoś lubi ostatni album Deep Purple, ten szybko polubi nowy solowy album Dona. Różnica na pewno tkwi w partiach wokalnych, bowiem wokaliści na tej płycie mają więcej energii i drapieżności niż Ian. Do tego ten energiczny otwieracz "Tell Me". Szczęka opadła mi, bo brzmi to świetnie. Przypominają się dokonania Deep Purple czy Rainbow za czasów Ritchiego blackmore'a. Jest klasycznie, a jednocześnie ciężko i drapieżnie. Taki hard rock to ja kocham! Ciarki wywołał u mnie na pewno stonowany "They Keep On Running" i dużo tutaj elementów Rainbow. Era Dio czy Doggiego White'a kłania się. Przewodni motyw ponury, zadziorny i bardzo pomysłowy. Na takie perełki zawsze warto czekać! Cudo ! Kolejny świetny kawałek na płycie to "Moon Rising", gdzie Don zabiera nas w rejony bardziej progresywne. Znów ta znakomita współpraca Simona i Dona. Orientalne dźwięki są miłym dodatkiem w nastrojowym "Rock the Melody" i ten utwór wnosi troszkę świeżości i elementu zaskoczenia. Dalej mamy rockową balladę w postaci "Flame in the water", który przemyca patenty z lat 60 czy 70. Potrafi utulić swoim ciepłem i romantycznym feelingiem. Kolejny drapieżny, rockowy kawałek na płycie to ""Out of Focus", a ja znów ciary dostałem przy stonowanym i mrocznym "Power of Change". Jest podniośle i pomysłowo. Perełka i oby w przyszłości więcej takich. Symfoniczne, operowy smaczki dostajemy w "Godz Of War" i to podniosła, pełna patosu i epickości kompozycja, która wykazuje również cechy progresywne. 7 minut przebłysku geniuszu Dona. "Edge Of Reality" też taki bardziej nastrojowy, ale tez nie brakuje tutaj energii i rockowego kopa.
Płyta skierowana do konkretnej grupy odbiorców. Nie trzeba żadnej reklamy, opisu, recenzji. Wystarczy szyld Don Airey i wszystko jasne. Stara szkoła hard rocka i rocka progresywnego w klimacie Deep Purple i Rainbow. Mi więcej nie trzeba, a Wam? Brać i słuchać !
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz