czwartek, 6 marca 2025
NIVIANE - Queen of Phanthoms (2025)
Amerykański Niviane może pochwalić się niezłą skutecznością. Nagrali 3 albumy i każdy z nich to niezapomniane przeżycia i przykład jak grać wysokiej jakości album z pogranicza heavy/power/thrash metalu. Potrafią umiejętnie łączyć agresywność, z przebojowością i dynamiką. Nie boją się grać nowocześnie i czerpać przy tym z twórczości Cage, Attacker, Thunderstone, czy Iced earth. Znajdą się też elementy Arthemis czy imagika. Najlepsze jest to, że band tworzą muzycy znani z Skinner, który większych sukcesów nie odnosi. Nowy album Niviane zatytułowany "Queen of Phanthoms" ukaże się 7 marca za sprawą rockshots Records. To pozycja, której nie można pominąć !
Okładka wieje kiczem i owszem. Jednak przykuwa uwagę i potrafi nawet zapaść w pamięci. Brzmienie ostre niczym brzytwa i pokazuje, że band stawia na nowoczesność i drapieżność. 5 lat czekania, a skład ten sam, jak i stylistyka. Niviane wciąż zachwyca i pokazuje, że można grać pomysłowy i agresywny miks heavy/power metalu. Materiał brzmi świeżo i najlepsze jest to, że band nie gra w kółko jednego motywu. Pomysłowo bawi się konwencją i stawia na urozmaicenie. To przedkłada się na jakość. W zespole gwiazdą jest na pewno Norman Skinner, który dysponuje ciekawą barwą. Potrafi śpiewać agresywnie, ale również bardziej klimatycznie. Tutaj na pewno pokazuje się z lepszej strony niż w Skinner. Gitarowy duet tworzony przez Miner/Tarplee nie trzymają się kurczowo jednego motywu i potrafią zaskoczyć swoją grą. Nie brakuje ostrych riffów, ale też takich bardziej epickich i mrocznych. Pełno ciekawych solówek i zagrywek, które dodają uroku całości. Od razu słychać, że materiał zmajstrował doświadczony band.
Materiał trwa godzinę czasu i to trochę długo, ale na szczęście te 11 utworów jest ciekawych i urozmaiconych i nie uczucia znużenia. Na pierwszy ogień idzie agresywny i ciężki "queen of Phanthoms" i troszkę zalatuje tutaj Cage. Bardziej epicki i melodyjny jest "12 Bc Legions" i tutaj przypominają się stare dobre czasy Manilla Road, czy Omen. Mroczny klimat i agresywny riff dostajemy w "Beacon in the Darkness", z kolei coś z Rage można doszukać w topornym "All depts Repaid". Dalej znajdziemy nieco bardziej komercyjny i przesiąknięty hard rockiem "Tommorows a New Day". Rasowym killerem jest energiczny "Event Horizon" i tutaj znów pełno patentów Cage i nawet Iced Earth. Taki Niviane to ja uwielbiam. Cudo! Troszkę progresywności dostajemy w stonowanym i złożonym "our maze". Jakieś echa Persuader czy Masterplan można uświadczyć w przebojowym i mrocznym "Gunslingers & Graves". Niezwykle energiczny kawałek na płycie, gdzie znajdziemy dużo odesłań do europejskiego power metalu. Przepiękny jest zamykający "Under black flags", gdzie band poszedł jeszcze bardziej w stronę agresji i brutalności. Nawet echa black metalu są. Sam kawałek mroczny i ponury. To pokazuje jak różne oblicze ma zespół Niviane.
Nikt nie jest w stanie zatrzymać amerykański Niviane. Mają pomysł na siebie, wiedzą co chcą grać i nie patrzą się na innych i na trendy jakie są. Pokazują po raz kolejny, że heavy/power metal nie musi być przewidywalny i utrzymany w jasno określonych granicach. Bawią się konwencją i potrafią błysnąć ciekawymi pomysłami czy rozwiązaniami. Chwała Niviane i oby więcej takich płyt i z taką muzyką!
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz