sobota, 1 marca 2025

AVANTASIA - Here be dragons (2025)


 Gdyby się tak cofnąć do roku 2001 to kto by pomyślał, że poboczny projekt muzyczny Tobiasa Sammata o nazwie Avantasia wyprze i w pewnym momencie zastąpi Edguy. Jednak tak właśnie się stało. Nie ma Edguy i nie wiadomo kiedy wróci. Jest za to Avantiasia i od 2006r nie przerwanie ukazują się nowe płyty. Do ery "The Metal Opera" powrotu nie ma, choć Tobias nie zapomina o swoich korzeniach i power metalowej stylizcji. Jednak Avantasia to miks power metalu, hard rocka, melodyjnego metalu, nutki symfoniczności, opery i nawet czasami popu. Jest zróżnicowanie i dla jednych to spory plus, a dla innych minus. Tobias ma wolną rękę i może tworzyć to na co ma ochotę. Gdyby tak przyjrzeć się ostatnim płytom to taki "Ghostlights" czy "Moonglow" to płyty który zyskują po czasie i w tej nowej odsłonie Avantasii nie są takie złe, a nawet mogą się podobać. Po czasie np zaczął podobać mi się taki "The mystery of Time".  Album z 2022 r wypadł jakoś z pamięci i został kawałek z Ralfem Scheepersem. . Teraz po 3 latach przyszedł czas na "Here Be Dragons" którego premiera odbyła się 28 lutego za sprawą Napalm Records.

Okładka w klimatach fantasy, który przypomina czasy metalowej opery, a przede wszystkim "The mystery of Time". Ma to coś i zapada w pamięci i przede wszystkim daje nadzieje na bardziej power metalowe klimaty. Jak rzeczywiście jest? Trzeba trzymać się myśli, że czasy metalowej opery nie wrócą i z tą myślą wyruszamy w podróż w głąb nowego materiału.  10 utworów, do tego nie ma już kilku gości w jednym utworze. Troszkę dobija to że w kółko pojawiają się ci sami goście, które są jakby ostoją Avantasia, Idzie to przeboleć, bo na szczęście pojawiają się też nowe twarze. Na pewno cieszy fakt, że album faktycznie przemyca trochę power metalu, jest też sporo patentów Edguy, jest zróżnicowanie i nawet kilka takich ukłonów w stronę metalowej opery. Przede wszystkim pojawiają się gdzieniegdzie te kiczowate partie klawiszowe Tobiasa. Jest nawet utwór zatytułowany "Return to the Opera", który jest w formie bonusu, ale faktycznie to taki stary dobry power metalu i słychać echa faktycznie pierwszych płyt. Magii i tego ognia tu nie uświadczymy, ale naprawdę dobrze się tego słucha i jest ta radość co przy odsłuchu klasycznych płyt Avantasia. To poszukajmy tego power metalu na nowej płycie. Jest rozpędzony i epicki "the moorland at twilight", który jest stworzony idealnie pod głos Michaela Kiske. Słychać stare płyty Helloween, no i Avantasia z pierwszych płyt. Jest energia, przebojowość i świetnie brzmiący Kiske. Tobias potrafi wykorzystać jego głos by tworzyć power metalowe petardy.  Te kiczowate klawisze i nutka drapieżności stanowią trzon przebojowego "Phantasmagoria". Tutaj gościnny występ zalicza Ronnie Atkins i ten utwór ma odpowiedniego kopa i pazur. Czuć tutaj heavy/power metalowy miks. Nijako może się zaczyna "Unleash the Kraken", ale to najostrzejszy utwór na płycie. Jest duch edguy z czasów "Space Police" czy "Hellfire Club". Echa metalowej opery można doszukać się w rozpędzonym i przebojowym "Againts the Wind", gdzie pojawia się Kenny Leckremo. Razem z Tobiasem sieję zniszczenie i pokazują piękno power metalu. Stary dobry Tobias powraca i szkoda, że nie ma więcej tego typu utworów. Dobra, to teraz zobaczmy co kryje reszta utworów. Jest singlowy "Creepshow" , czyli kiczowaty, hard rockowy hicior, który przypomina stare czasy Edguy, kiedy potrafili przekazać taki radosny nastrój i rozbawić swoją formułą. Ten utwór spełnia się w tej kategorii. Uwagę przykuwa na pewno nastrojowy i bardziej epicki "here Be dragons". Marszowe tempo, tajemniczy klimat i rockowe oblicze partii gitarowych potrafią oczarować słuchacza. Tobias ma smykałkę do tworzenia kolosów to fakt. Jednak czy robi furorę jak np taki "Scarecrow" czy "Ravenchild"? Raczej nie, ale to również wysokiej klasy epicki kolos. Wielkim hitem jest tutaj na pewno "The Witch", gdzie błyszczy Tommy Karevik. Kawałek nastrojowy, podniosły i z nieco mrocznym klimatem. Wpływy Kamelot są słyszalne. Refren to oczywiście popis geniuszu Tobiasa. Taki rasowy hit Avantasia. Szczerze już troszkę męczy mnie ten Bob Catley na każdej płycie Avantasia. "Bring on the Night" to taki hard rock, który jest wzorowany na latach 80. Jest to utwór wzorowany na twórczości Magnum i na szczęście nie jest to kolejna ballada z Bobem w roli głównej. Nastrojowy utwór, który broni się przebojowym charakterem. Kolejne miłe skojarzenia z metalową operą to "Avalon". Motyw przewodni z folkowym zacięciem przypomina "Farewell". Nie ma może w duecie Sharon, ale jest równie utalentowana Adrienne Cowan. Znów jest epicko, marszowo, przebojowo. Avantasia w bardzo dobrej formie i to słychać. Znalazło się miejsce na balladę z gościnnym udziałem Roya Khana. "Everbody s here utnil the end" i to klimatyczna i piękna ballada, która nie nudzi i potrafi poruszyć. Dobra robota Tobias.

Nie jest to najlepsze dzieło Tobiasa, ale wstydu nie przynosi, a nawet powiem więcej. Można dumnie postawić obok tych najlepszych. Płyta może nie jest bez wad, może nie jest idealna, ale zawiera wszystko to co składa się na styl Avantasia, na styl komponowania Tobiasa. Mamy elementy, które przypominają czasy metalowej opery, jest też sporo z "The mystery of Time", "ghostlights" czy 'moonglow". Naprawdę bardzo dobrze się tego słucha, duety wokalne też przykuwają uwagę i każdy utwór potrafi zapaść w pamięci. To już spory postęp względem ostatniego wydawnictwa. Będę wracał do tej płyty na pewno nie jeden raz. Miło widzieć, że Avantasia wciąż ma się dobrze, ale chętnie bym posłuchał nowej muzyki od Edguy. Nadzieja umiera ostatnia.

Ocena: 8.5/10

6 komentarzy:

  1. dla mnie słabiutko, jak poprzednio

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z poprzednikiem, szału nie ma. Pojedyncze numery w miarę fajne ale dużo jałowego grania. Toby musi wskrzesić Edguy żeby wena wróciła!

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy Edguy lepszy od Ava z wyjątkiem 2 pierwszych ich albumów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolega chyba choruje na Covid, bo dychy nie dał ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę tu materiału na dychę 🤪 metalowa opera to i owszem, ale potem żaden album avanatasia by nie dostał🫣

      Usuń