sobota, 15 marca 2025
BLACK & DAMNED - Resurrection (2025)
Najpierw był "Heavenly Creatures" i to był solidnie skrojony heavy/power w klimatach Primal Fear, Brainstorm czy Mystic Prophecy. Potem był niestety nijaki "Servants of the Devil", a teraz po dwóch latach przyszedł czas na album nr 3, czyli "resurrection". Płyta ukazała się 14 marca za sprawą Rock Of Angels Records. Wszystko wskazuje na to, że to najlepszy album tej formacji.
Okładka może i miła dla oka, ale jakoś zalatuje sztuczną inteligencją. Band zadbał o mocne i zadziorne brzmienie, które dodaje całości drapieżności i mocy. Wszystko ze sobą współgra. Tym razem band dopracował kompozycje i pełno tu hitów i godnych uwagi riffów czy melodii. Dobrze się tego słucha od początku do końca. Na największe pochwały zasługują gitarzyści, bo zarówno Vetter, jak i Reissmann, którzy tym razem dostarczają mocne i wyraziste riffy. Nie brakuje pazura, mroku i chwytliwości. Solówki również też przemyślane i dojrzałe. Całość dobrze spina wokal Seidela, który tym razem dostarcza sporo emocji i słychać, że się rozwinął jako wokalista.
"Ressurection" wypada lepiej na tle poprzednich płyt, bo materiał jest zadziorny i dopracowany. Nie ma uczucia nudy czy zażenowania. Otwieracz to "Silence Breaker", gdzie pojawia się nutka symfoniczności, nutka tajemniczości. Ciężki i drapieżny "Ruthless Wrath" nie kryje powiązań z twórczością Primal Fear. W końcu można uświadczyć rasowy hicior w klimatach heavy/power metalu. Marszowy i taki podniosły "Bound by the moon" i znów band pokazuje, że potrafi też zaskoczyć i troszkę pokombinować ze stylistyką. Podobne emocje wywołuje "injustice", który troszkę przypomina mi dokonania Saxon. Bardzo przypadł mi do gustu skoczny i bardziej taki przebojowy "Searing Flames". Riff robi tutaj robotę. Nastrojowy "Shadows" też pokazuje, że band potrafi zwolnić i postawić na taki bardziej stonowany wydźwięk i mroczny klimat. Kolejny killer na płycie to "Reborn in Solitude" i tutaj czuć power metalową stylistykę. "navigate Me to the Sun" to też taki spokojniejszy kawałek, ale jest bardzo klimatycznie.
Nowy album Black & Damned najbardziej mi przypasował z całej ich dyskografii. Te dźwięki są bardziej spójne, kompozycje bardziej dopracowane. Jest zadziornie i zarazem melodyjnie. Kawał porządnego heavy/power metalu w niemieckim wydaniu. Najlepszy album tej niemieckiej formacji!
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz