piątek, 14 marca 2025

EVERLORE - Hope and Turmoil (2025)


 Debiut fińskiego Everlore z 2020 r nie skradł mojego serca. Niby dostałem melodyjny power metal z nutką folk metalu i nie brakowało w tym wpływów Winterstorm, Elvenking, czy Hammerfall. Zabrało ciekawych pomysłów na kompozycje, powiewu świeżości i elementu zaskoczenia.  Zabrakło tego czegoś, aby móc zapamiętać owy materiał. Minęło 5 lat, w zespole jest nowy wokalista tj Arto Ala Seppala. Odnoszę wrażenie, że "Hope and Turmoil" jest o wiele ciekawszym albumem niż debiut. Płyta miała premierę 1 marca.

Poza wokalistą, reszta składu bez zmian. Arto z kolei to udany nabytek i wnosi sporo emocji, mocy i power metalowego feelingu. Ma ciekawą barwę i technikę. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Dobrze spisuje się duet gitarowy Virnes/Pettersson. Panowie stawiają na urozmaicenie, melodyjność i złożone konstrukcję. Ma to wszystko być klimatyczne i zagrane z pomysłem. Tak też jest.

Płyta zawiera 10 kawałków i całość daje nam 57 minut muzyki. Piękny jest otwieracz w postaci "Warrior Hearts" i ktoś tutaj nasłuchał się wczesnego Helloween z czasów Kiske, czy Hammerfall. Taki europejski power metal w starym stylu i do tego ten podniosły refren. Taki podręcznikowy przykład power metalu. Drugi utwór to rozpędzony "Wilderness" i znów band stawia na klasyczne patenty. Niby nic nowego, a słucha się tego bardzo przyjemnie. Do tego ten wciągający wokal Arto. Słychać rozwój zespołu względem debiutu. Przebojowy "Adventure Metal"  ukazuje radosne oblicze zespołu i ten kawałek buja od samego początku. Mocny riff wyróżnia na pewno zadziorny "I am the Virus" i to bardzo pozytywnie zakręcony kawałek. Dużo Helloween uświadczymy w energicznym "Burn the Skies" i band pokazuje tutaj pazur. Oj brzmi to naprawdę dobrze i az miło popatrzeć jak band rozwinął skrzydła i jak dopracował swój styl. Brawo panowie! Nieco progresywności dostajemy w złożonym "What once was" i to taki bardziej nastrojowy utwór. "rise, Ashen One" to prawdziwa power metalowa petarda i znów band pokazuje, że potrafi tworzyć szybkie i pełne energii killery. To jest bardzo dobry przykład. "Inferno" też trwa ponad 6 minut, ale ten utwór kryje mroczny klimat i zadziorny riff. Znów band imponuje świeżością i pomysłowością. Na sam koniec najdłuższy "Dreamless" i to utwór nastawiony na klimat i emocje.

Zmiana wokalisty, dopracowanie stylu i świeże pomysły sprawiły, że Everlore przerodził się w bardzo ciekawy zespół power metalowy, który dodaje elementy folkowe. Zmiany na lepsze i to słychać. Everlore jest teraz dojrzałym zespołem, który ma coś do powiedzenia. "Hope and Turmoil" to bez wątpienia płyta godna uwagi, zwłaszcza jeśli gustuje się w power metalu i folk metalu.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz