piątek, 7 lipca 2023

CATHALEPSY - Blood And Steel (2023)


 Widziałem wiele różnych metalowych oper, wiele różnych projektów muzycznych, ale lista gości, która wystąpiła na nowym albumie chilijskiego Cathalepsy jest imponująca. Na drugi album zatytułowany "Blood and Steel" przyszło czekać fanom 18 lat i  w sumie trzeba przyznać, że warto było czekać. Duet tworzony przez Luigi Ansaldi i Fabiana Valdesa dopracował kompozycję i zebrał prawdziwą śmietankę ze świata heavy/power metalu. Mamy tutaj Tima Rippera Owensa, Sheepersa, Conklina,Franka Becka, Herbiego Langhansa czy Dawida Readmana. Jest też sporo uzdolnionych gitarzystów jak Jens Ludwig, czy Roland Grapow. Wielkie nazwiska i sama muzyka też jest wysokich lotów. Misja się udała i powstał naprawdę intrygujący album, który został stworzony dla maniaków heavy/power metalu.

Album jest krótki i bardzo treściwy. Nie ma zbędnych dłużyzn i postawiono na proste motywy i przebojowość. Znajdziemy tutaj masę łatwo wpadających w ucho melodii, zadziornych riffów i pełnych finezji i lekkości solówek. Słucha się tego z niezwykłą przyjemnością i to od pierwszych sekund. Sam materiał trwa 40 minut i to troszkę za mało. Okładka kiczowata, brzmienie typowe dla takich płyt. Jednak nazwiska i sama jakość muzyki to nadrabiają, co w efekcie dają miłą dla ucha płytę.

Odpalam płytę i słyszę Tima Rippera Owensa w energicznym "We are Warriors", który mocno wzorowany jest na ostatnim albumie KK Priest. Prosty motywy i zadziorny riff robią robotę. Idealny przedsmak tego co znajdziemy na płycie. Nic odkrywczego nie prezentuje "Heavy metal faith", ale bije z tego kawałka pozytywna energia i sam motyw taki klasyczny. Sheepers w "Hammer Heart" przypomina swoje złote lata w Gamma Ray. Utwór niezwykle energiczny i melodyjny. Power metal w najlepszym wydaniu. "Blood And steel" to taki heavy metalowy hymn, który oparty został na dobrze znanych patentach z lat 80. Znajdziemy tutaj też power metalową petardę w postaci "Emptiness" czy przebojowy "Rockstar", który przemyca pewne elementy Helloween. Cathalepsy nie zwalnia i sieje zniszczenie w energicznym "the final battle". Brzmi to obłędnie i taki power metal zawsze jest w cenie. Nie ma się do czego przyczepić i wiele zespołów może brać przykład od tego co prezentują na tym krążku. Na wielki finał został bardziej rozbudowany "Song of Ice and Fire". Herbie Langhans wymiata i powala na kolana, ale już do tego nas przyzwyczaił. Jeden z najlepszych wokalistów. Sam utwór też prawdziwa perełka i kwintesencja power metalu. Killer goni killer i nie ma słabych momentów jak dla mnie.

Ten album jest jak prawdziwy park rozrywki dla fanów heavy/power metalu. Pełno atrakcji, nie chce się opuszczać tego miejsca i chce się do niego wracać. Ta płyta właśnie taka jest. Od samego początku do końca dostarcza sporo frajdy i oddaje to co najpiękniejsze w tej muzyce. Do mnie trafiła i stała się jednych z ważniejszych wydawnictw roku 2023. Brawo Cathalepsy!  "Blood And steel" to pozycja obowiązkowa!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz