środa, 13 grudnia 2023

ELETTRA STORM - Powerlords (2024)


 Nie cierpię tego typu szaty graficznej, gdzie jest zbyt kolorowo, a jeszcze na dodatek całą okładkę zajmuje postać wokalistki. Nie wygląda to jak okładka płyty metalowej, a bardziej czegoś dla młodzieży i fanów popu. Tutaj bardzo miłe zaskoczenie. Za tą kiczowatą okładką kryję się wysokiej klasy symfoniczny power metal, gdzie główną atrakcją stanowi żeński wokal. Muzyka stworzona dla miłośników Amaranthe, ale przede wszystkim Crystalion, Battle Beast, czy nawet fanów Helloween czy Rhapsody. Jedno jest pewne. Band gra klasycznie i zadbał o jakość, co bardzo się ceni. Debiutancki album włoskiej grupy Elettra Storm zatytułowany "Powerlords" ukaże się 16 lutego 2024 nakładem Scarlet Records. Tej premiery nie można przegapić.

Kapela powstała w 2023 r z inicjatywy wokalistki Crystal Emiliani, który śpiewała w Lead Fire oraz basisty Davide Sportiello. Słychać od pierwszych dźwięków, że band ma pomysł na siebie, na kompozycje i potrafi zaciekawić słuchacza. Ta muzyka nie przemija, a wręcz przeciwnie. Szybko trafi do potencjalnego słuchacza i zapada w pamięci. Wokal nie jest miałki, nijaki,  słychać drapieżność i pewność siebie. Jest dynamika, jest przebojowość, a gitarzyści potrafią rzucić na kolana. To właśnie robią w świetnym otwierającym "Higher Than the Stars". Partie gitarowe rodem z neoklasycznego power metal, pełne podniosłości i gracji. Tak właśnie się gra power metal, a band oczarowuje swoją muzyką i jakością już na pierwszym kawałku. Nic dziwnego, że ten utwór promował album.Dalej jest równie ciekawie, bowiem wkracza przebojowy "Redemption". Stonowany i podniosły refren dodaje uroku całości. Przepiękne jest wejście gitar w lekkim i przebojowym "Origin of Dreams", który mocno nawiązuje do lat 90 power metal. Coś w klimatach Stratovarius, ale nie tylko. Znakomicie wypada podziała wokali na dwa głosy i tutaj pochwały dla Francisa D Mary, który ma predyspozycje, żeby stać się nawet głównym wokalistą. Sam utwór przypomina najlepsze czasy visions of atlatnis.Tytułowy "Powerlords" to znów pokaz mocy i pomysłowości. Jest podniośle i nie brakuje uroczych symfonicznych ozdobników czy elementów wyjętych z neoklasycznego power metalu. Ballada "Alone" jakoś nie skradła mojego serca i chyba już wolę lżejszy i nieco słodszy "heirs of the descent", choć i tutaj czuć lekkie zmęczenie. Dalej mamy killer w postaci "Sacrifice of angels", który ma coś z gamma ray czy frozen crown. Na sam koniec rozpędzony i dynamiczny "Voices in the wind", który kipi energia i pomysłowością. Band znakomicie podsumuje swój występ na tej płycie i to jest ten moment że pojawia się smutek, że to już koniec.

Zazwyczaj takie słodkie power metalowe zespoły z słodką wokalistką przepadają w gąszczu ciekawszych płyt. Tutaj jest niespodzianka. "Powerlords" to płyta dojrzała i bardzo przemyślana, aż dziw że to debiut. Kopalnia hitów, wysmakowanych riffów i solówek. Jestem pod wrażenie jaki potencjał drzemie w tej grupie i jak dobrze go wykorzystują. Jeden z ciekawszych debiutów w kategorii z słodkiego symfonicznego power metalu z kobietą na wokalu. Trzeba będzie bacznie obserwować poczynania tej grupy, bo mogą jeszcze nie raz nas pozytywnie zaskoczyć. Zapiszcie sobie w kalendarzu datę 16.02.2024!

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz