Głos Alfonso Arroniza znakomicie pasował do muzyki Sylvania. Problem dla tej hiszpańskiej formacji zrodził się w roku 2022. Trzeba kimś zastąpić świetnego Alfonso i wybrano Symona, którego można kojarzyć z twórczości Nocturnia. Największa niespodzianka jest taka, że nowy wokalista szybko poczuł styl grupy i wniósł troszkę nawet świeżości. Panowie 22 grudnia wydali 4 album studyjny zatytułowany "Purgatorium".
Symon okazał się godnym zastępcą. Ma technikę, ma charyzmę i znakomicie czuje się w melodyjnym power metalu z dużą dawką symfonicznych ozdobników. Sylvania jak się okazuje nic nie straciła na jakości. Przepiękna okładka, mocne wyraziste brzmienie są miłym dodatkiem, ale to muzyka zawsze jest najważniejsza. Ta zawarta na "Purgatorium" może się podobać, bo to power metal z górnej półki, gdzie nie brakuje mocnych, zadziornych riffów, elektryzujących solówek czy podniosłych i wciągających refrenów. Wszystko brzmi tak jak powinno. Warto też wsłuchać się w znakomicie rozegrane solówki w wykonaniu Montoya i Garay, które nawiązują do klasycznych albumów power metalowych. Jest klasa, ale też wszystko brzmi współcześnie i drapieżnie. Duża dawka przebojowości sprawia, że album jest łatwy w odbiorze i na długo zostaje w pamięci.
Nie obyło się bez podniosłego intra, które wprowadza nas w ten album. Jest budowanie napięcia i o to chodzi.Sylvania atakuje z grubej rury i na dzień dobry dostajemy rozpędzony hicior w postaci "Purgatorium". Przypominają się złote lata Sonata arctica, czy Stratovarius. Mocna rzecz. Przepiękna melodia zdobi "El río de los lamentos", który przybiera nieco komercyjny wydźwięk. Panowie zaskakują nas pomysłowymi melodiami i tutaj roi się od tej pozytywnej energii. Kolejny przebój to "Tu calor será mi voz", który został zbudowany na prostej, ale bardzo zapadającej w głowie melodii. Troszkę brakuje mi angielskiego języka, ale i do hiszpańskiego idzie się przyzwyczaić. Stary dobry europejski power metal z lat 90 wybrzmiewa w przebojowym "Hechizo de invierno". Ktoś tutaj nasłuchał się utworów Gamma Ray i Sonata Arctica. Świetna rzecz. Końcówka płyty również daje czadu, bowiem pojawia się agresywniejszy "El juicio de las almas'' i 12 minutowy kolos "Hacia la eternidad".
Sylvania jest na rynku od 2006 r i już pokazała, że potrafią grać na wysokim poziomie. Nowy album, to tylko po raz kolejny potwierdza. Kopalnia hitów i znakomitych melodii. Jasne jest kilka niedociągnięć, słabsza ballada i troszkę brak angielskiego języka przeszkadza. Band nadrabia jakością i naprawdę dobrze dobranymi melodiami. Słucha się tego z niezwykłą przyjemnością i zapewne nie jeden raz jeszcze zagości w odtwarzaczu.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz